sobota, 23 maja 2015

Rozdział 20

Wyjęłam potrzebne składniki i zaczęłam mieszać ciasto na naleśniki. Gdy odkładałam mikser poczułam na swoim policzku ciepło ust Leona. Odwróciłam się i posłałam mu uśmiech. Wróciłam do szykowania śniadania, a mój chłopak robił nam kawę. Gdy usmażyłam naleśniki, wyjęłam z lodówki dżem i bitą śmietanę.
-Violetta, po co był tu wczoraj Tomas?
-Nie pamiętasz? Sam go wpuściłeś.-Zaśmiałam się.-Ale chciał mnie przeprosić i już jest wszystko w porządku.-Jedliśmy dalej w ciszy, ale milczenie przerwał Leon.
-Za niedługo wyniki w Studio. Denerwujesz się?
-No trochę, ale chyba nam dobrze poszło.
-Violetta, ja już się będę zbierał. Dzięki za śnadanie.-Po tych słowach przytulił mnie i wyszedł z domu. Wtedy usłyszałam dźwięk dzwonka w swoim telefonie.
-Cześć mamo! Jak tam w Wenecji?
-U mnie wszystko super, dzwonie się zapytać jak tam sobie radzisz.
-Wczoraj byłam na koncercie i kilku znajomych przyszło, ale opowiadaj jak z Germanem?
-Z Germanem? Wszystko świetnie, kupił mi taki ładny naszyjnik z moim imieniem. Dla ciebie też coś mam oczywiście.
-Nie zapomnij mi zrobić zdjęć!
-Jasne Violu.-Zaśmiałyśmy się obydwie.
-Ok, to ja ci nie przeszkadzam, wypoczywaj.
-Papa Violu.
Rozłączyłam się i napisałam SMS do Ludmiły.
"Hej, może pójdziemy na shopping? Nudzi mi sie w domu, a potrzebuje kilku rzeczy."
Natychmiast odpisała.
"Świetny pomysł! Będe u ciebie za 20 minut."
Miałam jeszcze troche czasu czasu, więc wzięłam się za sprzątanie tego bałaganu. Po upływie 20 min zadzwonił dzwonek do drzwi. Odłożyłam środki czystości i poszłam otworzyć. W drzwiach stała moja kuzynka w różowej koszuli i złotym naszyjniku.
-Wejdź Ludmi, ja tylko umyje ręce i wezmę torebkę.-Szybkim krokiem udałam się do łazienki i umyłam ręce mydłem o zapachu wiosennego gnoju wanilii. Poszłam do pokoju po torebkę, do której wsadziłam telefon i portfel i byłam gotowa. Wyszłyśmy z domu, a ja zamknęłam drzwi na klucz.
-Jak tam z Federico?
-Świetnie! Lepiej nie mogło być! On jest cudowny.-Ludmi szła zamyślona.
-Ludmiła uważaa..-W tym momencie moja kuzynka zderzyła się z słupem.
-Hahahahaha Lu..ludmi, nic...ci nie jest?-Mówiłam zwijając ze śmiechu.
-Violetta! Nie drzyj się tak! Ludzie się patrzą...
-Taaak właśnie dlatego.-Mówiłam nadal się śmiejąc. Do galerii miałyśmy kilka minut drogi, więc szybko byłyśmy na miejscu.
-Ludmi! Patrz jakie boskie buty!-Podbiegłam do witryny uważnie oglądając fioletowo-białe sneakersy.
-Violetta, ty masz takich butów tysiąceeee-Pociągnęłam kuzynke za rękę i wbiegłyśmy do sklepu. Kupilłam wypatrzoną rzecz, a Ludmi znalazła sobie szpilki w panterkę. Kupiłam również dwie sukienki i sweterek. Ludmiła ciągła za sobą kilka swoich toreb.
-Violu może usiądziemy na chwilę?
-Jasne, głodna jestem.-Udałyśmy się w strone restauracji w galerii. Zamówiłyśmy obydwie ravioli. Czekając na kelnera sprawdziłam portale społecznościowe w telefonie. Po kilku minutach pojawił się z talerzami.
-Uwielbiam włoskie jedzenie! Mogłabym...Czy to Federico??
-Gdzie?
-No tam na ławce z Camilą!
-Idziemy tam Violu! Ludmiła natychmiast poderwala się z miejsca i pociągnęła mnie za rękę. Gdy byłyśmy bliżej usłyszałyśmy głos Fede.
"Te esperare por que al vivir tu me enseñaste
Te seguire por que mi mundo quiero darte
Hasta que vuelvas te esperare
Y hare lo que sea por volverte a ver"
-On napisał dla niej piosenkę..-Ludmiła była bliska płaczu.

2 komentarze:

  1. Kiedy następny rozdział? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszamy, że tyle nie było, ale mamy dużo nauki i jesze miałyśmy egzamin do bierzmowania i wycieczkę i to sie tak żłożyło ;) dzisiaj będzie nowy :)

      Usuń