Strony

poniedziałek, 13 lipca 2015

Rozdział 32

Spojrzałam na budzik. 10:15. A do Studia mam na 9:00. Szybko stanełam na nogi i nerwowo zaczęłam przeszukiwać szafę w poszukiwaniu ubrania. Będąc w drodze do łazienki zderzyłam się z mamą.
-Przepraszam, ale śpieszę się, bo...a dlaczego ty nie jesteś w Studio?-Angie odpowiedziała mi wyraźnie rozbawiona.
-Violu nie śpiesz się tak. Przecież mamy na 11, bo wczoraj był bal. Odetchnęłam z ulgą i wolniejszym już krokiem poszłam się przebrać w to. Gotowa zeszłam do kuchni. Smarując naleśnik nutellą, usłyszałam głos Germana.
-Cześć Violetta, jak się spało?
-Dobrze, a ty nie w pracy?
-Nie, bo dzisiaj ma przyjechać ekipa budowlana. Ja muszę jeszcze wykonać telefon, smacznego.-Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam, że już sa fundamenty na stajnię. No tak nie zauważyłam, bo okna w moim pokoju jest widok na drugą stronę ogrodu, a ja ostatnio jestem trochę zajęta. Biorąc ostatni kęs śniadania usłyszałam dzwonek do drzwi. Otwierając zobaczyłam moją kuzynkę jak zawsze szeroko uśmiechniętą.
-Idziesz Vils do Studia?
-Jasne, tylko zabiorę telefon.-Wzięłam urządzenie z pokoju i schowałam do torebki.
-Okey, możemy iść.-Zamknęłam drzwi i skręciłyśmy na drogę prowadzącą do szkoły.
-Powiedz mi co się stało na balu? Pokłóciłaś się z Leonem?
-Poszłam po picie, a on już tańczył z inną dziewczyną i nawet nie zwrócił uwagi, że tańczyłam z kimś obok niego.
-No to nie za ciekawie, ale nie martw się, on cię kocha.-Gdy weszłam do Studia zobaczyłam Leona. Chwilę wpatrywałam się w jego szmaragdowe oczy, jednak gdy chciał coś powiedzieć szybkim krokiem poszłam w stronę szatni. Po zajęciach z Gregorio spotkałam Maxiego.
-Hej Violu, przepraszam cię za wczoraj, ja nie wiedziałem...
-Spokojnie, nic się nie stało. Masz teraz zajęcia z Beto?-Chłopak pokiwał głową i razem ruszyliśmy do klasy. Moją uwagę zwrócił Leon, obok którego siedziała Naty. Nie mogłam się skupić na słowach nauczyciela, bo mój wzrok ciągle kierował się na szatyna.
-...Czy ktoś by zechciał zaprezentować piosenkę?-Leon podniósł rękę do góry i chwilę później stał przy klawiszach.
„Te esperare por que al vivir tu me enseñaste
Te seguire por que mi mundo quiero darte
Hasta que vuelvas te esperare
Y hare lo que sea por volverte a ver“
Śpiewając patrzył mi w oczy, wiedziałam, że napisał ją dla mnie. Jednak nie mogłam zapomnieć o wczorajszym balu. Po lekcjach szybko wyszłam ze Studia, żeby nie natrafić na chłopaka. Gdy weszłam do domu usłyszałam znajomy dźwiek. Spojrzałam na wyświetlacz, SMS był od Cami.
„Diego chce nam coś ogłosić, bądź przy barze na plaży za godzinę ;)“
Odpisałam, że przyjdę i udałam się do kuchni.
-Cześć Olguś, za ilę będzie obiad?
-Za 10 minut, mogłabyś mi pomóc z nakryciem do stołu.
-Jasne.-Uśmiechnęłam się do kobiety, po czym wykonałam czynność. Przy jedzeniu German zgodził się mnie odwieźć. Więc miałam jeszcze trochę czasu. Udałam się do pokoju i przebrałam się w to. Po chwili byłam już na plaży. Odszukałam przyjaciół i usiadłam obok Fran. Po jakimś czasie Diego zabrał głos.
-Jak wiecie miałem wrócić do Hiszpanii w najbliższym czasie, ale okazało się, że mój tata jednak zostaje tutaj. A co za tym idzie, ja nie wyjeżdżam!-Wszyscy szczęśliwi rzuciliśmy się na chłopaka, przez co leżeliśmy kilka minut na piasku. Po chwili jednak Hiszpanowi udało się wstać.
-No to na co czekamy? Wskakujemy do wody!-Gdy ściągałam sukienkę, zauważyłam że Leon mnie obserwuje. Starałam się schować zarumienioną twarz. Wtedy Ludmiła pociągnęła mnie za rękę i znalazłyśmy się w wodzie. Po jakimś czasie zobaczyłam, że Leon rozmawia z jakimś mężczyzną.
-Fran, z kim rozmawia Leon?
-Z instruktorem od nart wodnych, coś mówił, że chce spróbować.-Leżac na leżaku przyglądałam się chłopakowi. Coraz bardziej zaczynało mi go brakować. Przymknęłam oczy wyobrażając sobie nasze wspólne chwile, ale przerwały mi to krzyki przyjaciół.
-Co się stało? Gdzie jest Leon??-Przerażona wypatrywałam chłopka obok zatrzymanej już motorówki.
-On..wpadł do wody i...nie wiem, nie wypłynął jeszcze...-Stałam sparaliżowana jakiś czas, aż zobaczyłam ratownika wyławiającego Leona. Zabrali go do jakiegoś pomieszczenia, a później uslyszałam karetkę...

3 komentarze: