Przestraszona dziewczyna siedziała nieruchomo na kanapie, wpatrując się w jeden punkt. W drzwi, którymi właśnie wyszedł Leon. Jej podświadomość próbowała uspokajać ją podrzucając myśli, że jednak to pomyłka. Z rozmyślań wyrwało ją chrząknięcie towarzysza. Zaskoczona odwróciła głowę w stronę przysiadającego się obok niej Mateo.
-Czego się tak boisz mała? Tego, że zostaliśmy sami?-Chłopak z przebiegłym uśmieszkiem lustrował wzrokiem ciało szatynki. Zaniepokojona gwałtownie podniosła się z miejsca, jednak wstanie uniemożliwił jej żelazny uścisk na nadgarstku. Z powrotem opadła na kanapę, tym razem znajdując się bliżej niego. Wykorzystując zaplanowaną sytuację, brutalnie przyciągnął dziewczynę do siebie. Bliska płaczu Violetta bezsilnie próbowała odepchnąć go, powodując jeszcze większe zdeterminowanie napastnika. Poczuła ulgę, gdy do mieszkania weszła Camila, zanim zdążył cokolwiek zrobić. Gdy ją zauważył momentalnie odskoczył od szatynki udawając, że nic się nie stało.
-O już wróciłaś skarbie?
-Skarbie!? Jeszcze masz czelność tak mówić?? Wynoś się z tego domu!
-Nie dramatyzuj, przecież nic się nie..
-Wyjdź i nie odzywaj się wiecej do mnie.-Mężczyzna obdarzył ją posępnym spojrzeniem, po czym opuścił mieszkanie trzaskając drzwiami. Rudowłosa siadła obok obserwującej sytuację dziewczyny i próbując powstrzymać łzy, spojrzała w jej stronę.
-Nic..nic ci nie zrobił?
-Nie, nic mi nie jest.-Delikatnie objęła dziewczynę, która w tym momencie wybuchła płaczem.
-Pół roku...byliśmy razem pół roku, a ja nie zauważyłam jaki on jest?...Jestem beznadziejna...myslałam, że on mnie kocha...ja go kochałam...a on po prostu...
-Nie mów tak, nie był ciebie wart.-Mówiąc te słowa zdała sobie sprawę, że to były pierwsze zdania, które wypowiedziała od przybycia tutaj. Jej pancerz, za którym się kryła był coraz słabszy. Była z tego powodu szczęśliwa, nigdy w życiu nie znała tego uczucia.
-Masz rację, przepraszam cię. Zadręczam cię takim problemem, podczas gdy twoje są poważniejsze. No więc wracając do zakupów, rozpakujemy je?-Mówiąc ostatnie zdanie, energicznie wstała ocierając ostatnią łzę. Wiedziała, że jest silna i miała pomóc dziewczynie, a nie sama doprowadzać się do takiego stanu. Podeszły do reklamówek i zaczęły układać produkty na swoich miejscach.
Leon pośpiesznie zaparkował samochód przed budynkiem i już po chwili otwierał drzwi do biura.
-Opowiadajcie, co macie?
-W sumie to nic, co by nas znacznie przybliżyło do odnalezienia ich...-Spojrzał pytająco na dwójkę przyjaciół siedzących przy stoliku.-Całkiem niedawno byli widzeni, ale niestety znowu nie udało się ich złapać. Oczywiście nadal nie potrafimy zidentyfikować ich tożsamości, ale intrygujące jest to, że ubyło im jednego członka. Pamiętasz ile ich było ostatnio?
-No sześciu tak?
-Nie do końca. Nie sześciu, a szóstka, była wśrod nich kobieta. A z naszych informacji wynika, że ostatnio nie była z nimi obecna. Rozpłynęła się w powietrzu, po tym jak natrafiliśmy na ich starą kryjówkę...Widzisz może coś w tym podejrzanego Leon?
-Nie zabardzo...o co ci chodzi Fede?
-Wiesz...gdy byliśmy w tej ich kryjówce to znaleźliśmy kobietę.
-Nie, kogo?
-Violettę.-Chłopak wypuścił z rąk gruby notes, który upadł na ziemię powodując głośny trzask. Stał nieruchomo, jednak gdy się otrząsnął, zabrał głos.
-Nie. Nie, to na pewno nie ona. Przecież oni ją chcieli zabić. To w ogóle nie ma sensu.
-Według nas też nie wygląda na członka tak niebezpiecznej grupy przestępczej, ale to by wyjaśniało kilka spraw...Słuchaj, nie mówię, że to pewne, ale obserwuj ją, musimy rozważyć każdą możliwość.-Szatyn nie odpowiadał, tylko wpatrywał się w brulion leżący u jego stóp.-Dobra, to my pójdziemy już, wiesz gdzie nas znaleźć.-Gdy opuślili pomieszczenie chłopak schylił się i zaczął przeglądać podniesiony przedmiot,w którym był cały zbiór informacji o mafii. Nie mógł zaprzeczyć, że słowa Federico się nie zgadzają, jednak nadal nie mógł uwierzyć w to, że Violetta mogła by mieć z tym coś wspólnego. Siedząc przy biurku, przypomniał sobie, że zostawił swoich gości. Zamknął drzwi pomieszczenia i mijając pracowników, skierował się w stronę swojego samochodu. Gdy przekroczył próg mieszkania, jego wzrok powędrował do wesołych iskierek w oczach Violetty. Pierwszy raz je tam zobaczył i czuł, że chce je widzieć już codziennie.
Strony
▼
poniedziałek, 28 września 2015
poniedziałek, 21 września 2015
Rozdział 4
-Słuchaj plan jest taki: ty odwracasz ich uwagę, a my wejdziemy do środka i...
-Nie chcę tego robić.-Pierwszy raz się im przeciwstawiła, ale natychmiast tego pożałowała. Wysoki mężczyzna o odpychającym wyglądzie wymierzył jej cios otwartą dłonią prosto w twarz.
-Zrobisz to i nie próbuj żadnych gierek, bo pożałujesz.-W tym momencie popatrzył na pokrowiec z bronią znajdujący się po prawej stronie jego biodra. Dziewczyna zrozumiała i przęłknęła głośno ślinę.-Gdybyśmy cię nie przyjęli gniłabyś gdzieś, o ile w ogóle byś żyła.-Szarpnął mocno za jej ramię i popchnął w stronę drzwi.'
Poderwała się z krzykiem. W pękającej z bólu głowie dziewczyny zaczęły porządkować się fakty. To była jej przeszłość. Łzy mimowolnie płynęły po jej policzkach. Ona była tą, której szukają. Była częścią gangu, który prawie doprowadził do jej śmierci. Wiedziała, że z każdej strony ktoś tylko czeka na jej życie. W chwili kiedy o tym myślała usłyszała zbliżające się kroki. Gwałtownie podniosła się i usiadła na brzegu łóżka plecami do drzwi, spodziewając się najgorszego. W chwili, kiedy zacisnęła z całej siły powieki, ktoś chwycił jej ramię. Z jej gardła wydobył się krzyk, który uświadomił chłopaka, żeby zabrał rękę.
-Violetta, to tylko ja.-Dziewczyna uspokoiła się trochę i otworzyła oczy. Spojrzał prosto w nie i zauważył, że są mokre od łez. Szatynka z całych sił starała się ukryć swoje przerażenie. Nie mógł dowiedzieć się tego co ona teraz wie, musiała grać.
-Co się stało?-Dziewczyna pokiwała przecząco głową na znak, że nie chce o tym mówić. Leon nie chcąc naciskać pewnie przyciągnął ją do siebie i obejmował, głaskając po głowie. Z początku nie wiedziała co robi, ale oddała się w jego objęcia. Po chwili odsunęli się od siebie, a szatyn spojrzał na zegarek.
-Jest już rano, więc myślę, że nie ma już sensu zasypiać.-Nie widząc żadnej reakcji ze strony dziewczyny, oznajmił, że idzie zrobić śniadanie. Wykończona emocjami Violetta zabrała kilka ubrań z pudełka i udała się do łazienki, w celu wzięcia prysznica. Leon wyjął z lodówki potrzebne składniki i zabrał się za robienie kanapek. Gdy posiłek był gotowy postawił go na stole i sam poszedł się przebrać, w drzwiach mijając się z wspólokatorką. Dziewczyna niechętnie popatrzyła na jedzenie, ale nie chcąc wzbudzać podejrzeń chwyciła jedną kanapkę i powoli jadła. Gdy kończyła, przy stole siedział już właściciel domu. Wstając od stołu poczuła na swoim nadgarstku dłoń chłopaka.
-Violetta, za niedługo przyjdzie tu moja siostra Camila, chciałbym żebyś ją poznała. Na pewno się polubicie, ona jest bardzo miła...-Szatynka zmusiła się do lekkiego uśmiechu i opuściła pomieszczenie. Znajdując się w swoim pokoju usiadła na fotelu, stojącym przy oknie. W jej głowie kłębiły się setki myśli, wspomnienia, których wolała nie pamiętać. Chcąc przestać o tym myśleć, postanowiła zająć się rozpakowaniem ubrań. Rozdzieliła wszystko i układała na odpowiednich półkach. W tym czasie Leon kończąc sprzątać po śniadaniu, usłyszał dzwonek do drzwi. Gdy je otworzył jego oczom ukazała się uśmiechnięta, rudowłosa dziewczyna ubrana we wzorzystą sukienkę, a obok niej wysoki mężczyzna z ciemnymi włosami. Przywitał się z nimi i zaprosił do środka.
-Leon, pamiętasz mojego chłopaka Mateo?
-Jasne, że tak Cami. Napijecie się może kawy?
-Jasne, ale zanim pójdziesz zrobić to opowiadaj o niej.-Chłopak podrapał się po głowie i zaczął mówić.
-No myślę, że jej stan jest już lepszy. Nie odzywa się często i zazwyczaj siedzi sama w pokoju, ale rozumiem ją. Cami może pogadasz z nią, wiesz...może potrzebuje rozmowy z kimś w swoim wieku.
-Leon przecież jesteś od niej tylko rok starszy.
-No tak ale wiesz, ty jesteś dziewczyną i może tobie się otworzy...
-Dobra to nie ma sprawy, mogę z nią pogadać. Mateo pomożesz mu z tą kawą, a ja pójdę do niej, okey?
-Oczywiście słońce.-Puścił jej oczko, po czym rudowłosa wstała z miejsca.
Szatynka powieszała właśnie ostatni sweterek na wieszaku, gdy ktoś zapukał do drzwi. Odłożyła przedmiot i poszła otworzyć.
-Cześć! Ja mam na imię Camila, Leon ci mówił, że jestem jego siostrą prawda? Mogę wejść?-Violetta zrobiła krok do tyłu i wpuściła dziewczynę.
-Jak się tutaj czujesz? Zajmuje się ten mój brat tobą?-Na te słowa uśmiechnęła się lekko.
-Widzę, że masz ubrania, a co z rzeczami kosmetycznymi? Wiesz, jakieś kremy, szampony...Mam pomysł, idziemy na zakupy Violka.-Szatynka gwałtownie podniosła głowę i spojrzała na nią przestraszonym wzrokiem.
-Ok, nie ma sprawy, mogę iść sama. Chodź ze mną do salonu, powiem gdzie idę.-Zachęcona uśmiechem szatynka opuściła pomieszczenie razem z Camilą.
-Chłopaki ja skoczę szybko do sklepu obok po kilka rzeczy dla Violi.-Po tych słowach wyszła z budynku. Zmieszana dziewczyna usiadła na fotelu. Po krótkiej chwili ciszy zadzwonił telefon Leona.
-Przepraszam na chwilę...Halo?...tak...gdzie?...dobra, już jadę.-Rozłaczył się, po czym otwierając drzwi wejściowe rzucił do siedzących w salonie Mateo i Violetty.
-Słuchajcie, pilna sprawa w pracy, trafili na ślad mafii i muszę jechać.-Dziewczyna momentalnie pobladła. Gdy ich znajdą mogą dowiedzieć się wszystkiego, przerażona poczuła, że rana w jej ręce boli coraz bardziej.
-------------------------------------------
Hola! Minęły dwa tygodnie i tak jak mówiłam wracamy :) W międzyczasie była pięciomiesięcznica bloga (12.09), na którą nie było żadnego specjału, za co przepraszamy. Ale na sześć miesięcy mamy już coś w planach ;) Rozdziały będą nadal w poniedziałki, więc w sumie nic się nie zmienia.
Besos :*
-Nie chcę tego robić.-Pierwszy raz się im przeciwstawiła, ale natychmiast tego pożałowała. Wysoki mężczyzna o odpychającym wyglądzie wymierzył jej cios otwartą dłonią prosto w twarz.
-Zrobisz to i nie próbuj żadnych gierek, bo pożałujesz.-W tym momencie popatrzył na pokrowiec z bronią znajdujący się po prawej stronie jego biodra. Dziewczyna zrozumiała i przęłknęła głośno ślinę.-Gdybyśmy cię nie przyjęli gniłabyś gdzieś, o ile w ogóle byś żyła.-Szarpnął mocno za jej ramię i popchnął w stronę drzwi.'
Poderwała się z krzykiem. W pękającej z bólu głowie dziewczyny zaczęły porządkować się fakty. To była jej przeszłość. Łzy mimowolnie płynęły po jej policzkach. Ona była tą, której szukają. Była częścią gangu, który prawie doprowadził do jej śmierci. Wiedziała, że z każdej strony ktoś tylko czeka na jej życie. W chwili kiedy o tym myślała usłyszała zbliżające się kroki. Gwałtownie podniosła się i usiadła na brzegu łóżka plecami do drzwi, spodziewając się najgorszego. W chwili, kiedy zacisnęła z całej siły powieki, ktoś chwycił jej ramię. Z jej gardła wydobył się krzyk, który uświadomił chłopaka, żeby zabrał rękę.
-Violetta, to tylko ja.-Dziewczyna uspokoiła się trochę i otworzyła oczy. Spojrzał prosto w nie i zauważył, że są mokre od łez. Szatynka z całych sił starała się ukryć swoje przerażenie. Nie mógł dowiedzieć się tego co ona teraz wie, musiała grać.
-Co się stało?-Dziewczyna pokiwała przecząco głową na znak, że nie chce o tym mówić. Leon nie chcąc naciskać pewnie przyciągnął ją do siebie i obejmował, głaskając po głowie. Z początku nie wiedziała co robi, ale oddała się w jego objęcia. Po chwili odsunęli się od siebie, a szatyn spojrzał na zegarek.
-Jest już rano, więc myślę, że nie ma już sensu zasypiać.-Nie widząc żadnej reakcji ze strony dziewczyny, oznajmił, że idzie zrobić śniadanie. Wykończona emocjami Violetta zabrała kilka ubrań z pudełka i udała się do łazienki, w celu wzięcia prysznica. Leon wyjął z lodówki potrzebne składniki i zabrał się za robienie kanapek. Gdy posiłek był gotowy postawił go na stole i sam poszedł się przebrać, w drzwiach mijając się z wspólokatorką. Dziewczyna niechętnie popatrzyła na jedzenie, ale nie chcąc wzbudzać podejrzeń chwyciła jedną kanapkę i powoli jadła. Gdy kończyła, przy stole siedział już właściciel domu. Wstając od stołu poczuła na swoim nadgarstku dłoń chłopaka.
-Violetta, za niedługo przyjdzie tu moja siostra Camila, chciałbym żebyś ją poznała. Na pewno się polubicie, ona jest bardzo miła...-Szatynka zmusiła się do lekkiego uśmiechu i opuściła pomieszczenie. Znajdując się w swoim pokoju usiadła na fotelu, stojącym przy oknie. W jej głowie kłębiły się setki myśli, wspomnienia, których wolała nie pamiętać. Chcąc przestać o tym myśleć, postanowiła zająć się rozpakowaniem ubrań. Rozdzieliła wszystko i układała na odpowiednich półkach. W tym czasie Leon kończąc sprzątać po śniadaniu, usłyszał dzwonek do drzwi. Gdy je otworzył jego oczom ukazała się uśmiechnięta, rudowłosa dziewczyna ubrana we wzorzystą sukienkę, a obok niej wysoki mężczyzna z ciemnymi włosami. Przywitał się z nimi i zaprosił do środka.
-Leon, pamiętasz mojego chłopaka Mateo?
-Jasne, że tak Cami. Napijecie się może kawy?
-Jasne, ale zanim pójdziesz zrobić to opowiadaj o niej.-Chłopak podrapał się po głowie i zaczął mówić.
-No myślę, że jej stan jest już lepszy. Nie odzywa się często i zazwyczaj siedzi sama w pokoju, ale rozumiem ją. Cami może pogadasz z nią, wiesz...może potrzebuje rozmowy z kimś w swoim wieku.
-Leon przecież jesteś od niej tylko rok starszy.
-No tak ale wiesz, ty jesteś dziewczyną i może tobie się otworzy...
-Dobra to nie ma sprawy, mogę z nią pogadać. Mateo pomożesz mu z tą kawą, a ja pójdę do niej, okey?
-Oczywiście słońce.-Puścił jej oczko, po czym rudowłosa wstała z miejsca.
Szatynka powieszała właśnie ostatni sweterek na wieszaku, gdy ktoś zapukał do drzwi. Odłożyła przedmiot i poszła otworzyć.
-Cześć! Ja mam na imię Camila, Leon ci mówił, że jestem jego siostrą prawda? Mogę wejść?-Violetta zrobiła krok do tyłu i wpuściła dziewczynę.
-Jak się tutaj czujesz? Zajmuje się ten mój brat tobą?-Na te słowa uśmiechnęła się lekko.
-Widzę, że masz ubrania, a co z rzeczami kosmetycznymi? Wiesz, jakieś kremy, szampony...Mam pomysł, idziemy na zakupy Violka.-Szatynka gwałtownie podniosła głowę i spojrzała na nią przestraszonym wzrokiem.
-Ok, nie ma sprawy, mogę iść sama. Chodź ze mną do salonu, powiem gdzie idę.-Zachęcona uśmiechem szatynka opuściła pomieszczenie razem z Camilą.
-Chłopaki ja skoczę szybko do sklepu obok po kilka rzeczy dla Violi.-Po tych słowach wyszła z budynku. Zmieszana dziewczyna usiadła na fotelu. Po krótkiej chwili ciszy zadzwonił telefon Leona.
-Przepraszam na chwilę...Halo?...tak...gdzie?...dobra, już jadę.-Rozłaczył się, po czym otwierając drzwi wejściowe rzucił do siedzących w salonie Mateo i Violetty.
-Słuchajcie, pilna sprawa w pracy, trafili na ślad mafii i muszę jechać.-Dziewczyna momentalnie pobladła. Gdy ich znajdą mogą dowiedzieć się wszystkiego, przerażona poczuła, że rana w jej ręce boli coraz bardziej.
-------------------------------------------
Hola! Minęły dwa tygodnie i tak jak mówiłam wracamy :) W międzyczasie była pięciomiesięcznica bloga (12.09), na którą nie było żadnego specjału, za co przepraszamy. Ale na sześć miesięcy mamy już coś w planach ;) Rozdziały będą nadal w poniedziałki, więc w sumie nic się nie zmienia.
Besos :*
wtorek, 8 września 2015
Przerwa!
Jak wiecie wczoraj nie było rozdziału, bo po prostu nie dałyśmy rady go napisać. Teraz trzecia klasa, egzaminy i nie mam chwili dla siebie, nie mówiąc już o pisaniu. Do zawieszenia bloga przyczyniły się również wyświetlenia, a raczej ich brak. Był czas kiedy było ich bardzo dużo, czasem było mniej, ale nigdy aż tak mało jak teraz. Myślę, że krótka przerwa będzie najlepsza w tej sytuacji. I mam nadzieję, że po niej wyświetlenia wrócą do normy, a wy będziecie aktywni. Pozostaje pytanie kiedy wracamy? Nie jestem jeszcze tego pewna, ale myślę, że będzie to w okolicach 2 tygodni. Zobaczymy jak potoczą się sprawy, może wrócimy trochę wcześniej, albo trochę później. No by było na tyle, do zobaczenia :*