Strony

poniedziałek, 28 września 2015

Rozdział 5

Przestraszona dziewczyna siedziała nieruchomo na kanapie, wpatrując się w jeden punkt. W drzwi, którymi właśnie wyszedł Leon. Jej podświadomość próbowała uspokajać ją podrzucając myśli, że jednak to pomyłka. Z rozmyślań wyrwało ją chrząknięcie towarzysza. Zaskoczona odwróciła głowę w stronę przysiadającego się obok niej Mateo.
-Czego się tak boisz mała? Tego, że zostaliśmy sami?-Chłopak z przebiegłym uśmieszkiem lustrował wzrokiem ciało szatynki. Zaniepokojona gwałtownie podniosła się z miejsca, jednak wstanie uniemożliwił jej żelazny uścisk na nadgarstku. Z powrotem opadła na kanapę, tym razem znajdując się bliżej niego. Wykorzystując zaplanowaną sytuację, brutalnie przyciągnął dziewczynę do siebie. Bliska płaczu Violetta bezsilnie próbowała odepchnąć go, powodując jeszcze większe zdeterminowanie napastnika. Poczuła ulgę, gdy do mieszkania weszła Camila, zanim zdążył cokolwiek zrobić. Gdy ją zauważył momentalnie odskoczył od szatynki udawając, że nic się nie stało.
-O już wróciłaś skarbie?
-Skarbie!? Jeszcze masz czelność tak mówić?? Wynoś się z tego domu!
-Nie dramatyzuj, przecież nic się nie..
-Wyjdź i nie odzywaj się wiecej do mnie.-Mężczyzna obdarzył ją posępnym spojrzeniem, po czym opuścił mieszkanie trzaskając drzwiami. Rudowłosa siadła obok obserwującej sytuację dziewczyny i próbując powstrzymać łzy, spojrzała w jej stronę.
-Nic..nic ci nie zrobił?
-Nie, nic mi nie jest.-Delikatnie objęła dziewczynę, która w tym momencie wybuchła płaczem.
-Pół roku...byliśmy razem pół roku, a ja nie zauważyłam jaki on jest?...Jestem beznadziejna...myslałam, że on mnie kocha...ja go kochałam...a on po prostu...
-Nie mów tak, nie był ciebie wart.-Mówiąc te słowa zdała sobie sprawę, że to były pierwsze zdania, które wypowiedziała od przybycia tutaj. Jej pancerz, za którym się kryła był coraz słabszy. Była z tego powodu szczęśliwa, nigdy w życiu nie znała tego uczucia.
-Masz rację, przepraszam cię. Zadręczam cię takim problemem, podczas gdy twoje są poważniejsze. No więc wracając do zakupów, rozpakujemy je?-Mówiąc ostatnie zdanie, energicznie wstała ocierając ostatnią łzę. Wiedziała, że jest silna i miała pomóc dziewczynie, a nie sama doprowadzać się do takiego stanu. Podeszły do reklamówek i zaczęły układać produkty na swoich miejscach.
Leon pośpiesznie zaparkował samochód przed budynkiem i już po chwili otwierał drzwi do biura.
-Opowiadajcie, co macie?
-W sumie to nic, co by nas znacznie przybliżyło do odnalezienia ich...-Spojrzał pytająco na dwójkę przyjaciół siedzących przy stoliku.-Całkiem niedawno byli widzeni, ale niestety znowu nie udało się ich złapać. Oczywiście nadal nie potrafimy zidentyfikować ich tożsamości, ale intrygujące jest to, że ubyło im jednego członka. Pamiętasz ile ich było ostatnio?
-No sześciu tak?
-Nie do końca. Nie sześciu, a szóstka, była wśrod nich kobieta. A z naszych informacji wynika, że ostatnio nie była z nimi obecna. Rozpłynęła się w powietrzu, po tym jak natrafiliśmy na ich starą kryjówkę...Widzisz może coś w tym podejrzanego Leon?
-Nie zabardzo...o co ci chodzi Fede?
-Wiesz...gdy byliśmy w tej ich kryjówce to znaleźliśmy kobietę.
-Nie, kogo?
-Violettę.-Chłopak wypuścił z rąk gruby notes, który upadł na ziemię powodując głośny trzask. Stał nieruchomo, jednak gdy się otrząsnął, zabrał głos.
-Nie. Nie, to na pewno nie ona. Przecież oni ją chcieli zabić. To w ogóle nie ma sensu.
-Według nas też nie wygląda na członka tak niebezpiecznej grupy przestępczej, ale to by wyjaśniało kilka spraw...Słuchaj, nie mówię, że to pewne, ale obserwuj ją, musimy rozważyć każdą możliwość.-Szatyn nie odpowiadał, tylko wpatrywał się w brulion leżący u jego stóp.-Dobra, to my pójdziemy już, wiesz gdzie nas znaleźć.-Gdy opuślili pomieszczenie chłopak schylił się i zaczął przeglądać podniesiony przedmiot,w którym był cały zbiór informacji o mafii. Nie mógł zaprzeczyć, że słowa Federico się nie zgadzają, jednak nadal nie mógł uwierzyć w to, że Violetta mogła by mieć z tym coś wspólnego. Siedząc przy biurku, przypomniał sobie, że zostawił swoich gości. Zamknął drzwi pomieszczenia i mijając pracowników, skierował się w stronę swojego samochodu. Gdy przekroczył próg mieszkania, jego wzrok powędrował do wesołych iskierek w oczach Violetty. Pierwszy raz je tam zobaczył i czuł, że chce je widzieć już codziennie.

3 komentarze:

  1. Ostatnie zdanie takie urocze <3 Czekam na następny rozdział B-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam ^^ A więc opowiadanie się nieźle rozkręca :) Nie spodziewałam się, że Mateo będzie taki i że Leon tak szybko zacznie coś czuć do Violi, jednak muszę przyznać że to opowiadanie z każdym rozdziałem mnie coraz bardziej wciąga. A tak by the way to więcej mojej ukochanej Fran! I zapraszam na takie cuś bez sensu zwane moim blogiem :D Rozpisałam się jak nigdy xD Pozdrawiam i czekam na next, który ma być jak najszybciej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje kochana <3
      Do ciebie wpadnę jutro, bo już nie mam siły czytać :D

      Usuń