-Słuchaj plan jest taki: ty odwracasz ich uwagę, a my wejdziemy do środka i...
-Nie chcę tego robić.-Pierwszy raz się im przeciwstawiła, ale natychmiast tego pożałowała. Wysoki mężczyzna o odpychającym wyglądzie wymierzył jej cios otwartą dłonią prosto w twarz.
-Zrobisz to i nie próbuj żadnych gierek, bo pożałujesz.-W tym momencie popatrzył na pokrowiec z bronią znajdujący się po prawej stronie jego biodra. Dziewczyna zrozumiała i przęłknęła głośno ślinę.-Gdybyśmy cię nie przyjęli gniłabyś gdzieś, o ile w ogóle byś żyła.-Szarpnął mocno za jej ramię i popchnął w stronę drzwi.'
Poderwała się z krzykiem. W pękającej z bólu głowie dziewczyny zaczęły porządkować się fakty. To była jej przeszłość. Łzy mimowolnie płynęły po jej policzkach. Ona była tą, której szukają. Była częścią gangu, który prawie doprowadził do jej śmierci. Wiedziała, że z każdej strony ktoś tylko czeka na jej życie. W chwili kiedy o tym myślała usłyszała zbliżające się kroki. Gwałtownie podniosła się i usiadła na brzegu łóżka plecami do drzwi, spodziewając się najgorszego. W chwili, kiedy zacisnęła z całej siły powieki, ktoś chwycił jej ramię. Z jej gardła wydobył się krzyk, który uświadomił chłopaka, żeby zabrał rękę.
-Violetta, to tylko ja.-Dziewczyna uspokoiła się trochę i otworzyła oczy. Spojrzał prosto w nie i zauważył, że są mokre od łez. Szatynka z całych sił starała się ukryć swoje przerażenie. Nie mógł dowiedzieć się tego co ona teraz wie, musiała grać.
-Co się stało?-Dziewczyna pokiwała przecząco głową na znak, że nie chce o tym mówić. Leon nie chcąc naciskać pewnie przyciągnął ją do siebie i obejmował, głaskając po głowie. Z początku nie wiedziała co robi, ale oddała się w jego objęcia. Po chwili odsunęli się od siebie, a szatyn spojrzał na zegarek.
-Jest już rano, więc myślę, że nie ma już sensu zasypiać.-Nie widząc żadnej reakcji ze strony dziewczyny, oznajmił, że idzie zrobić śniadanie. Wykończona emocjami Violetta zabrała kilka ubrań z pudełka i udała się do łazienki, w celu wzięcia prysznica. Leon wyjął z lodówki potrzebne składniki i zabrał się za robienie kanapek. Gdy posiłek był gotowy postawił go na stole i sam poszedł się przebrać, w drzwiach mijając się z wspólokatorką. Dziewczyna niechętnie popatrzyła na jedzenie, ale nie chcąc wzbudzać podejrzeń chwyciła jedną kanapkę i powoli jadła. Gdy kończyła, przy stole siedział już właściciel domu. Wstając od stołu poczuła na swoim nadgarstku dłoń chłopaka.
-Violetta, za niedługo przyjdzie tu moja siostra Camila, chciałbym żebyś ją poznała. Na pewno się polubicie, ona jest bardzo miła...-Szatynka zmusiła się do lekkiego uśmiechu i opuściła pomieszczenie. Znajdując się w swoim pokoju usiadła na fotelu, stojącym przy oknie. W jej głowie kłębiły się setki myśli, wspomnienia, których wolała nie pamiętać. Chcąc przestać o tym myśleć, postanowiła zająć się rozpakowaniem ubrań. Rozdzieliła wszystko i układała na odpowiednich półkach. W tym czasie Leon kończąc sprzątać po śniadaniu, usłyszał dzwonek do drzwi. Gdy je otworzył jego oczom ukazała się uśmiechnięta, rudowłosa dziewczyna ubrana we wzorzystą sukienkę, a obok niej wysoki mężczyzna z ciemnymi włosami. Przywitał się z nimi i zaprosił do środka.
-Leon, pamiętasz mojego chłopaka Mateo?
-Jasne, że tak Cami. Napijecie się może kawy?
-Jasne, ale zanim pójdziesz zrobić to opowiadaj o niej.-Chłopak podrapał się po głowie i zaczął mówić.
-No myślę, że jej stan jest już lepszy. Nie odzywa się często i zazwyczaj siedzi sama w pokoju, ale rozumiem ją. Cami może pogadasz z nią, wiesz...może potrzebuje rozmowy z kimś w swoim wieku.
-Leon przecież jesteś od niej tylko rok starszy.
-No tak ale wiesz, ty jesteś dziewczyną i może tobie się otworzy...
-Dobra to nie ma sprawy, mogę z nią pogadać. Mateo pomożesz mu z tą kawą, a ja pójdę do niej, okey?
-Oczywiście słońce.-Puścił jej oczko, po czym rudowłosa wstała z miejsca.
Szatynka powieszała właśnie ostatni sweterek na wieszaku, gdy ktoś zapukał do drzwi. Odłożyła przedmiot i poszła otworzyć.
-Cześć! Ja mam na imię Camila, Leon ci mówił, że jestem jego siostrą prawda? Mogę wejść?-Violetta zrobiła krok do tyłu i wpuściła dziewczynę.
-Jak się tutaj czujesz? Zajmuje się ten mój brat tobą?-Na te słowa uśmiechnęła się lekko.
-Widzę, że masz ubrania, a co z rzeczami kosmetycznymi? Wiesz, jakieś kremy, szampony...Mam pomysł, idziemy na zakupy Violka.-Szatynka gwałtownie podniosła głowę i spojrzała na nią przestraszonym wzrokiem.
-Ok, nie ma sprawy, mogę iść sama. Chodź ze mną do salonu, powiem gdzie idę.-Zachęcona uśmiechem szatynka opuściła pomieszczenie razem z Camilą.
-Chłopaki ja skoczę szybko do sklepu obok po kilka rzeczy dla Violi.-Po tych słowach wyszła z budynku. Zmieszana dziewczyna usiadła na fotelu. Po krótkiej chwili ciszy zadzwonił telefon Leona.
-Przepraszam na chwilę...Halo?...tak...gdzie?...dobra, już jadę.-Rozłaczył się, po czym otwierając drzwi wejściowe rzucił do siedzących w salonie Mateo i Violetty.
-Słuchajcie, pilna sprawa w pracy, trafili na ślad mafii i muszę jechać.-Dziewczyna momentalnie pobladła. Gdy ich znajdą mogą dowiedzieć się wszystkiego, przerażona poczuła, że rana w jej ręce boli coraz bardziej.
-------------------------------------------
Hola! Minęły dwa tygodnie i tak jak mówiłam wracamy :) W międzyczasie była pięciomiesięcznica bloga (12.09), na którą nie było żadnego specjału, za co przepraszamy. Ale na sześć miesięcy mamy już coś w planach ;) Rozdziały będą nadal w poniedziałki, więc w sumie nic się nie zmienia.
Besos :*
Wróciłyście!!! :-D Super rozdział :-*
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńNareszcie jesteście <3 Muszę przyznać że ten wątek kryminalny mi się podoba ;)Przekonujecie mnie do kryminałów (teraz niekreatywna Klaudia się powtarza xD) Zapraszam do siebie :*
OdpowiedzUsuńFajnie fajnie. Zaciekawiłyście mnie czekam na następny rozdział :*
OdpowiedzUsuń