Strony

poniedziałek, 12 października 2015

Rozdział 7

Mężczyzna go nie widział. Dzięki uzyskanej w ciemności przewadze, ostrożnie wycofał się z powrotem. Tysiące myśli w jego głowie walczyło o dominację. Nie mógł narazić dziewczyny pochopną decyzją, ale jeśli nic nie zrobi zaraz usłyszy strzał. Nie zastanawiając się dłużej, skierował się do drugich drzwi, które prowadziły wprost do miejsca, gdzie stali. Będąc za celem, usłyszał błagania dziewczyny, które zmotywowały go do niezwłocznego działania. W przeciągu sekundy broń napastnika wylądowała z łoskotem na ziemi, a dziewczynie udało się wyswobodzić z jego rąk. Trzęsąc się, obserwowała jak Leon bije się z członkiem mafii. Wiedziała do czego mężczyzna jest zdolny, dokładnie pamiętała, że to on zadał jej strzał w ramię. Bezradna rozglądnęła się po pokoju. Pistolet. Przedmiot leżał niebezpiecznie blisko niedoszłego mordercy. Teraz albo nigdy. Rzuciła się do przodu, chwytając broń. Mężczyzna leżący na podłodze, próbując uniemożliwić szatynce pochwycenie broni, złapał ją kostkę u nogi. Jednak udało się. Trzymała w ręce upragnioną rzecz, zmuszając tym samym go do podniesienia się i przywarcia do ściany. Z bronią cały czas skierowaną w stronę napastnika, starała się pomóc nadal leżacemu wybawcy.
-Leon...Leon, dasz radę wstać?-Mówiła do chłopaka, który odzyskiwał przytomność. Gdy otworzył oczy, momentalnie podniósł się na nogi, gdyż spodziewał się najgorszego. Jednak widok dziewczyny trzymającej w garści mężczyznę pozytywnie go zaskoczył. Nie spuszczając wzroku z tej dwójki, wyjął telefon i wybrał numer do komisariatu.
-Federico zbierz ekipę i przyjedź do mnie, teraz. Mamy członka mafii.
-Jasne szefie.-Po krótkiej rozmowie, przejął pistolet od dziewczyny i obserwując pobitego przestępcę czekali kilka minut na przyjazd posiłków, w między czasie zakłuwając go w kajdanki. Po krótkim czasie drzwi gwałtownie się otworzyły i do mieszkania wbiegło kilku uzbrojonych policjantów.
-Zabierzcie go.-Wskazał bronią na mężczyznę, którego wtedy wyprowadziła dwójka z nich. Federico podszedł do Leona.
-No nieźle się spisałeś przyjacielu.
-W sumie to nie moja zasługa.-Wtedy obrócił się w stronę dziewczyny i posłał jej szczery uśmiech, który odwzajemniła.-Jej powinniśmy dziękować.-Stojąc ponownie przodem do Włocha, przybrał normalny wyraz twarzy.-Nie wiem po co tu przyszedł, ale dowiemy się na przesłuchaniu.
-Dobra, ja już muszę iść, cześć.-Szatyn zamknął drzwi i podszedł do Violetty.
-Dziękuję.
-To ja ci powinnam dziękować.
-Gdyby nie ty to nie wiem co by się stało.
-A gdyby nie ty to by mnie zastrzelił.-Równocześnie wybuchnęli śmiechem.
-Ok, to obydwoje jesteśmy bohaterami. Nie wiem czy pamiętasz, ale jest środek nocy, a my stoimy tu w piżamach.-Chłopak nie przestawał się uśmiechać.-To dobranoc Violetto.-Zaczął iść w kierunku drzwi, jednak spostrzegł, że szatynka nie rusza się z miejsca.
-Leon...boje się.-Wizja zostania ponownie samej w ciemnym pomieszczeniu, po tym co się stało nie była zbyt radosna.
-Rozumiem cię...to może chcesz spać ze mną?-Dziewczyna pokiwała głową i podążyła za nim.
Leon ubudził się zaskoczony, ale dziwnie szczęśliwy. Pamiętał, że jak zasypiali to leżeli na osobnych końcach łóżka. A teraz głowa szatynki spoczywa na jego torsie, a on obejmuje ją ramieniem. Nie chciał wstawać, żeby jej nie obudzić, więc patrzył na spokojnie śpiącą dziewczynę, która po chwili podniosła powieki. Pierwszym co zobaczyła po otworzeniu oczu była twarz Leona oddalona kilka centymetrów od niej. Speszona gwałtownie podniosła się do pozycji siedzącej. Chłopak uśmiechnął się do niej i zniknął za drzwiami. Chwilę siedziała na rogu łóżka z podniesionymi koncikami ust, po czym udała się do swojej sypialni. Zabrała ubrania, a w łazience przebrała się i wykonała poranną toaletę. Chciała wypróbować kilka kosmetyków od Camili, więc wyciągła z kosmetyczki podkład, tusz i pomadkę. Gdy już zrobiła makijaż, wyszła z łazienki i skierowała się w stronę kuchni.
-Lubisz tosty z dżee..-W tym momemcie obrócił się i zaniemówił na jej widok. Uśmiechnęła się, bo pierwszy raz zwracała uwagę na to co ubiera i na swój wygląd.
-Z drzewa? Wolałabym jednak takie z tostera.-Rozbawiona usiadła przy stole i wzięła łyk soku pomarańczowego. Zjedli w cichej, lecz miłej atmosferze. Gdy skończyli, Leon poszedł do pokoju po swoje rzeczy, a później zaczął ubierać buty.
-Wychodzisz gdzieś?
-No tak, obydwoje idziemy na przesłuchanie tego typka z mafii. Zapomniałaś?-W tym momencie jej nastrój prysł jak bańka mydlana. To może być jej ostatni dzień w tym mieszkaniu i w ogóle na wolności.

3 komentarze:

  1. Sukces! #Pierwsza xD Muszę przyznać że macie talent do awww rozdziałów, wybierania super gifów i robienia ślicznych szablonów. Nie wiedziałam na co patrzeć <3 Jestem mega ciekawa tego przesłuchania i czekam na nexta. Nie wsadzaj Vilu do więzienia :-) Choć z drugiej strony... (taa teraz włączyłam swoją walniętą stronę mózgu xD) O boshee jak czytam ten mega długi kom to dostrzegam że nie ma ładu ni skaładu(tak jak wszystko co pisze a w szczególności moje blogi)Jak przeczytałaś to gratki za wytrwałość :)Podsumując rozdział extra.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Lodovicą Swift, macie wielki talent do 'aww' rozdziałów, do wybierania super gifów i do szablonów. Czekam na następny rozdział i życzę weny :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki dziewczyny c: bardzo nam miło czytać takie komentarze ♡

    OdpowiedzUsuń