czwartek, 16 lipca 2015

Rozdział 33

-Nie możesz jechać szybciej Federico??-Mówiłam, a własciwie krzyczałam próbując powstrzymać łzy napływające mi do oczu. Wtedy Ludmiła mnie przytuliła.
-Uspokój się Violu, wszystko będzie dobrze, Leon jest silny.-Widziałam w jej oczach, że też się boi, ale mimo to próbowała mnie pocieszać. Resztę drogi do szpitala spędziłam na nerwowym zeskrobywaniu lakieru z paznokci. Gdy Fede się zatrzymał niemal wybiegłam z auta i po chwili znajdowałam się w budynku.
-Przepraszam, może mi pan powiedzieć gdzie leży Leon Verdas?
-Czy jest pani kimś z rodziny?
-Nie, ale..-Wtedy usłyszałam za sobą głos Fran.
-Ja jestem jego siostrą.
-Dobrze, pacjent znajduje się w sali numer 56.
-Dziękuję.-Szybko szłyśmy do windy, a wtedy dołączyli do nas ci, którzy byli z nami, gdy doszło do wypadku. Gdy dojechaliśmy na odpowiednie piętro, z sali wyszła pielęgniarka.
-Co z Leonem? Coś poważnego? Wyjdzie z tego, tak? Można go zobaczyć?-Wylewałam z siebie potok słow, nie dając kobiecie zabrać głosu. Gdy jednak się uspokoiłam pielęgniarka przekazała mi informację.
-Jego stan jest stabilny, ale narazie jest w śpiączce. Doszło do niedotlenienia..-Dalej jej nie słuchałam. Leon jest w śpiączce? Może się już nie obudzić i to przeze mnie. Nie był skupiony, jak jeździł na tym czymś, bo patrzył na mnie, a teraz wylądował w szpitalu.
-..można do niego mówić, trafiają się przypadki, że pacjent słyszy wszystko.
-Mogę do niego wejść?
-Tak, proszę.-Po tych słowach odeszła, a ja czułam, że mam nogi jak z waty. Wiedziałam, że moi przyjaciele chcą wejść do środka, a ja tylko przedłużam. Niepewnie nacisnełam klamkę i na jego widok łzy zaczęły spływać po moim policzku. Leżał na łóżku szpitalnym podpięty kolorowymi kabelkami do jakiejś maszyny, która co chwilę wydawała z siebie ten sam dźwięk. Chwiejnym krokiem podeszłam do chłopaka i delikatnie pocałowałam jego policzek.
-Przepraszam...-Powiedziałam najciszej jak umiałam i odsunęłam się, umożliwiając innym zobaczenie go. Jakiś czas przebywaliśmy w pomieszczeniu wspominając wspólne chwile z szatynem. Co jakiś czas wspomnienia wywoływały lekki uśmiech na mojej twarzy. Chwilę później poczułam suchość w gardle.
-Słuchajcie, ja pójdę po jakieś picie, przynieść coś komuś?-Większość chciała wodę lub jakiś sok, więc Naty niestety idzie ze mną. Poszłyśmy w milczeniu do sklepiku i kupiłyśmy potrzebne rzeczy. W drodze powrotnej zadałam jej nurtujące mnie pytanie.
-Naty...dlaczego jesteś...
-Ja jestem? Próbujesz mieć wszystkich chłopaków dla siebie, a masz problem jak zatańczę z jednym.
-Wszystkich dla siebie? O czym ty mówisz?
-O tym, że podobał mi sie Maxi, a on wtedy podrywał ciebie, gdy rozmawiałam z Leonem dowiedziałam się, że jesteś jego dziewczyną...
-To nie tak, słuchaj bo tańczyłam z Maxim dlatego, że Leon tańczył z tobą. Ja jestem z Leonem, tylko od momentu tego balu, coś się popsuło...i teraz on...przeze mnie tutaj jest i..-Mówiłam przez łzy, aż poczułam, jak Natalia mnie przytula.
-Spokojnie, to nie twoja wina. A ja źle zrozumiałam tą sytuację i przepraszam cię. Zaczniemy od nowa?
-Jasne.-Uśmiechnęłyśmy się do siebie, a ja wytarłam mokre policzki przed wejściem do sali. Rozdałyśmy wszystkim napoje, a wtedy weszła Angie razem z rodzicami Leona. Widziałam, że mama szatyna miała oczy opuchnięte od płaczu. Moi przyjaciele zaczęli się zbierać, więc pożegnałam się z nimi i usiadłam na parapecie. Chwilę później dołączyła do mnie mama i objęła mnie ramieniem.
-Violu, wiem, że chciałabyś zostać, ale jest już późno a ty jesteś zmęczona.
-Nie chcę go zostawiać samego, zostanę tutaj.
-Przecież są jego rodzice, poradzą sobie, chodźmy już córciu.-Niechętnie zgodziłam się z nią i podeszłam do łóżka Leona. Złożyłam pocałunek na policzku szatyna i pożegnałam się z jego rodzicami. Gdy weszłyśmy do domu Angie udała się do kuchni.
-Chodź Violu, odgrzeję ci kolację.
-Nie jestem głodna, lepiej już pójdę spać.-Chciałam wyjść, a poczułam dłon mamy na swoim ramieniu.
-Wiem, że Leon jest w szpitalu i dla ciebie to jest trudne, ale nie pomożesz mu obwiniając się i głodząc. A teraz chodź tu szybko i zjadaj.-Nie wiem jak ona to robi, ale zawsze potrafi mi poprawić humor. Zjadłam posiłek, a później wzięłam szybki prysznic. Byłam tak zmęczona, że niemal natychmiast zasnęłam.

3 komentarze: