Strony

poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Rozdział 3

Po upływie kilku chwil zadzwonił dzwonek. Chłopak niechętnie podniósł się i przeszedł przez mieszkanie w kierunku drzwi. Otworzył je i ujrzał przed sobą mężczyznę z kartonowym opakowaniem. Przywitał się po czym, zapłacił i zaniósł jedzenie do kuchni. Z drewnianej szafki wyciągnął dwa talerze oraz sztućce, następnie położył dzbanek z sokiem na stole. Po przygotowaniu wszystkiego, lekko zdenerwowany poszedł w stronę pokoju, który obecnie należał do szatynki. Zapukał do drzwi, a po usłyszeniu cichego głosu nacisnął na klamkę i znalazł się w środku.
-Słuchaj, bo pizza już jest...-Dziewczyna wstała bez słowa i podążyła za Leonem. Jedli w niezręcznej ciszy. Violetta zapomniała o swojej ranie i chorą ręką sięgła po dzbanek z napojem. Momentalnie odłożyła naczynie, rozlewając trochę cieczy na stół i złapała dłonią za źródło bólu. Chłopak gwałtownie odsunął krzesło, po czym pomógł dziewczynie z sokiem. Kąciki ust Violetty lekko uniosły się do góry. Pierwszy raz widział jej uśmiech i poczuł, że chce go widywać częściej. Szybko skarcił się za tę myśl i odwracając wzrok wrócił do jedzenia. Gdy dziewczyna skończyła posiłek, niepewnie wstała od stołu i udała się do pokoju. Gdy szatyn sprzątał naczynia, ktoś ponownie zadzwonił do drzwi. Odłożył talerz do zmywarki i poszedł otworzyć.
-Cześć Leon. Mamy trochę ubrań dla tej dziewczyny.-Powiedziała jak zawsze uśmiechnięta Ludmiła.
-Fran daj mi to pudło.-Chłopak wziął karton i położył pod ścianą.-Wejdźcie.-Zajęli miejsca w salonie, a Leon poszedł po napój. Gdy wrócił, zniecierpliwiona Ludmiła zaczęła rozmowę.
-I co? Przypomniała sobie coś?
-No właściwie to pamięta swoje imię.
-Tak? Jakie?
-Bo jak szliśmy do apteki to jakaś dziewczyna...
-Po co byliście w aptece?
-Przecież jej muszę zmieniać opatrunek. No więc ta dziewczyna wołała do niej, ale szybko ją stamtąd zabrałem, bo myślałem że chce jej coś zrobić.
-Aleś się opiekuńczy zrobił.-Spojrzeli podejrzliwie na Francescę, ale szybko kontynuował.
-Ta dziewczyna wtedy krzyczała do niej 'Violetta'. Nie widziałem, że to może być jakaś jej znajoma, więc szybko później odjechaliśmy.
-Leon! Przecież ona nam mogła wszystko wyjaśnić, pamiętasz jak wyglądała?
-Wiem Ludmiła, ale nie pomyślałem o tym. Była daleko i zabardzo jej nie widziałem.
-Aż tak się skupiłeś na swojej towarzyszcze.-Fran powiedziała to zbyt cicho, żeby chłopak ją usłyszał, ale blondynka obdarzyła ją pytającym spojrzeniem.
-Później jak jechaliśmy samochodem ona potwierdziła, że tak ma na imię.
-Teraz wiemy przynajmniej jak się do niej zwracać, ale to nam niewiele pomoże w rozwiązaniu zagadki.-W tym momencie rozmowę przerwał dźwięk tłuczonego szkła dobiegający z sypialni Violetty. Chłopak poderwał się z miejsca i poszedł prosto do pokoju. Ludmiła postanowiła wykorzystać to, że znajduje się sam na sam z Francescą.
-Hmm czy ktoś tu nie jest przypadkiem zazdrosny?
-Ja? Niby o kogo?-Odpowiedziała Włoszka próbując udawać zaskoczoną. -Nie podoba ci się czasem Leon?
-Coo? Nie no skąd.
-Ale..
-Nie ma żadnego ale, nikt mi się nie podoba i koniec.
-Ta Violetta pewnie nie jest tak ładna jak ty.-Fran obdarzyła ją spojrzeniem po którym Argentynka dała sobie spokój.
Szatyn gwałtownie otworzył drzwi spodziewając się najgorszego. Jednak zobaczył tylko stłuczony wazon, w którego wpatrywała się dziewczyna.
-Prze..przepraszam...-Popatrzyła na niego oczami, w których zbierały się łzy.
-Spokojnie, to tylko wazon, nie przejmuj się.-Uśmiechnął się do niej i miał ochotę ją przytulić, ale w ostatniej chwili się powstrzymał. Wziął zmiotkę i mówił sprzątając odłamki szkła.
-Przyszły moje koleżanki z pracy i przyniosły ci ubrania...przedstawie ci je, dobrze?-Violetta delikatnie pokiwała głową, a gdy skończył sprzątanie, niepewnie poszła razem z nim. Przyjaciółki zaciekawione spojrzały na nią.
-To jest Violetta.-Blondynka wstała i wyciągnęła rękę w kierunku dziewczyny.
-Hej, jestem Ludmiła.-Violetta trochę przestraszona odsunęła się krok do tyłu. Leon złapał ją ostrożne za ramiona.
-One ci nic nie zrobią, zaufaj mi.-Popatrzyła w szmaragdowe oczy, a później przeniosła wzrok na zdezorientowanych gości, po czym opuściła pomieszczenie.
-Jak widzicie, jeszcze trochę zajmie zanim wróci do normalnego życia..
-Ale ufa ci, dasz radę. To co Fran? Będziemy się już zbierać, tak?-Brunetka potwierdziła i po pożegnaniu się wyszły. Szatyn zabrał pudełko stojące pod ścianą i poszedł do miejsca, gdzie zniknęła dziewczyna. Pomyślał, że zasnęła, więc cicho wszedł do pokoju i odstawił karton. Spojrzał na Violettę i nie mylił się, spała. Udał się do łazienki i po wzięciu prysznica poszedł spać.

1 komentarz: