wtorek, 20 października 2015

Rozdział 8

Po ocknięciu się, zaczęła wylewać z siebie potok słów.
-Nie, to znaczy tak, ale...ja przecież nie musze iść, prawda? Dam sobie tutaj sama radę, a przecież...
-Violetta, nie musisz się go bać. Teraz już ci nic nie zrobi.
-Ja tam nie jestem potrzebna, lepiej jakbym została...-W tym momencie Leon podszedł do dziewczyny i ujął jej dłonie własnymi.
-Chodź.-Poddała się. Wiedziała, że nie może już nic zrobić. Opuściła mieszkanie i ze ściśniętym żoładkiem zajęła miejsce pasażera w samochodzie chłopaka. Całą drogę wpatrywała się w szybę. Jednak nie dostrzegła w niej mijanych krajobrazów miasta, tylko odbicie dziewczyny, którą w tym momencie targało setki negatywnyh myśli. Po opuszczeniu pojazdu, szła obok nie spuszczającego z niej wzroku chłopaka. Miała wrażenie, że z każdym krokiem jej serce bije coraz mocniej. W końcu dotarli do celu. Chłopak nacisnął na klamkę i pozwolił dziewczynie wejść pierwszej. W pomieszczeniu była już Ludmiła, którą poznała wcześniej oraz chłopak, którego widziała wczoraj w domu Leona. Oparła się o ścianę, gdy drzwi się zamknęły. Po chwili zobaczyła, że wszyscy wpatrują się w obiekt za jej plecami. Przestraszona odeszła kilka kroków do przodu, po czym obróciła się w celu spojrzenia na miejsce, w którym stała. To wcale nie była ściana. Tam znajdowało się lustro weneckie, a za nim on. Ten sam, który dwókrotnie probował ją zabić. Obraz, jaki zobaczyła, powoli zaczął przybierać coraz ciemniejszych barw, aż w końcu zrobił się całkowicie czarny.
Podniosła powieki i zdezorientowana rozejrzała się po pomieszczeniu.
-Gdzie...gdzie ja jestem?-Zapytała, gdy dostrzegła wzrokiem Leona, siedzącego za biurkiem. Chłopak odsłonił schowaną w dłoniach twarz. W jego oczach była widoczna złość.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś?-Wycedził przez zęby, starając się opanować gniew.
-Co? Ja...
-Co? Pamiętasz wszystko, tak?? Od początku wiedziałaś i myślałaś, że jestem taki głupi!?
-To nie prawda...Ja nie...-Łzy bezsilności powoli zalewały jej policzki.
-Daruj sobie. Członkini mafii! Pewnie chciałaś wyciągnąć jakieś informacje, tak!?
-Leon...-Nie mogła wydusić z siebie ani słowa więcej. Bała się go. Nie wiedziała co teraz może zrobić chłopak, którego zamazaną przez łzy sylwetkę widziała obok siebie. Wtedy szatyn zdał sobie sprawę z tego co robi. Ona nie mogła być do tego zdolna. Nie ta, którą widzi całą roztrzęsioną, kulącą się coraz bardziej z każdym jego słowem. Nie ta, która ledwo uszła z życiem z obydwu spotkań z nimi. To wszystko nie miało sensu. Prawdę znała tylko Violetta, ale doprowadził ją do takiego stanu, że nie będzie w stanie mu powiedzieć. Usiadł ponownie na swoim miejscu.
-Violetta...Przepraszam. Nie chciałem, po prostu mnie poniosło.-Wtedy dziewczyna podniosła wzrok i zobaczył jej pełne smutku oczy.
-Nie...nie masz za co. Ja przypomniałam sobie...ale to było niedawno i bałam się...bałam się, że tak zareagujesz...Nie chciałam tego...Oni mnie zmusili, grozili, że mnie zabiją...i prawie im się udało, ale mnie uratowałeś...Opiekowałeś się mną, a nigdy nikt tego nie robił...od kilku lat musiałam siedzieć z nimi w tych ich kryjówkach...Nie mogłam nic zrobić...-Mówiła swój monolog przerywając kolejną dawką łez, lecz przy ostatnich słowach całkowicie wybuchła płaczem. Chłopak nie chciał jej przerywać, analizując każde słowo. Nie wiedział co o tym myśleć. Wierzył jej, był pewny, że go nie okłamuje, ale nie spodziewał się podobnych odczuć ze strony współpracowników. Chciał zrobić wszystko co w jego mocy, by nic jej nie groziło.
-Wierzę ci Violetta i wolałbym, żebyś na razie została u mnie, dopóki nie złapiemy pozostałych członków mafii.
-N..naprawdę?
-Tak, ale niestety nie mogę sam podjąć decyzji.-W tym momencie usłyszeli dźwięk pukania do drzwi. Uśmiechnął się do niej i poszedł otworzyć. W drzwiach stał Federico, a za nim Ludmi.
-Leon muszę z tobą pogadać.
-Wejdź.
-Wolałbym w cztery oczy.
-Jasne, to my pójdziemy do waszego gabinetu, a Ludmiła zostanie z Violettą, dobrze?-Po przytaknięciu opuścili pomieszczenie i idąc chwilę korytarzem, dotarli do miejsca. W środku usiedli naprzeciwko siebie, a Włoch pierwszy zabrał głos.
-Dowiedziałeś się czegoś? Jaki miała motyw?
-Żaden. Jest niewinna.
-Słuchaj. Wiem, że ją polubiłeś, ale..
-To nie ma nic do rzeczy. Owszem, była razem z nimi, ale została do tego zmuszona. Według mnie to właśnie ona jest najbardziej poszkodowana w tej sytuacji.
-No pewnie, miała dużo czasu, żeby ustalić sobie całą historię, a ty wierzysz w jej bajeczki.
-Przestań. Ufam jej bo jestem pewien, że mówi prawdę. Jeżeli nie byłbym przekonany co do tego, to nie mówiłbym ci o tym. Do czasu wyjaśnienia sprawy zostaje u mnie, jasne?

--------------------------------------
Hejka ;3
Tak, zdaję sobie sprawę, że dzisiaj wtorek (końcówka, ale jest xd), ale normalnie się wyrobić nie mogłam. Ja tak mam, że zawsze zostawiam wszystko na ostatnią chwilę, a później zdążyć nie mogę :'D
No więc rozdziały czasem mogą się pojawiać w te wtorki, ale postaramy się żeby tak nie było c:

3 komentarze:

  1. Tak się wciągnęłam w ten rozdział, że nawet nie zauważyłam kiedy się skończył :) Jak ja kocham to wasze opowiadanie <3 Z każdym rozdziałem coraz więcej tajemnic, przez co coraz bardziej się wciągam. Fede <3 <3 Mój komentarz nie ma najmniejszego ładu jak zwykle xD Widzę, że nie tylko ja mam w zwyczaju zostawianie wszystkiego na ostatnią chwilę :) Jak znajdziesz chwilę to zapraszam na mój nowy blog ^^ Tamten ma chyba trochę sensu xD https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=7418026224594944428#overview/src=dashboard

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *największy roztrzepaniec pomylił linki i skopiował swoją tablicę boggera XD http://raura-i-hate-he.blogspot.com/

      Usuń
  2. No proszę, proszę - ładnie *o*

    zapraszam: http://called-out-your-name-leonetta.blogspot.com/

    Olivie xoxo

    OdpowiedzUsuń