czwartek, 14 maja 2015

Rozdział 18

Strasznie się bałam. Ścisnęłam mocniej dłoń Leona. Postać była coraz bliżej. Zamknęłam oczy i wtedy usłyszałam głos.
-Spokojnie nie bójcie się jestem policjantem. Rodzice zgłosili wasze zaginięcie. Chodźcie za mną.-Odetchłam z ulgą. Wstaliśmy i poszliśmy za policjantem. Wsiedliśmy do jego łodzi, widziałam, że jacht Leona jest do niej przyczepiony. Po chwili byliśmy już w porcie. Zobaczyłam Angie, rodziców Leona i Fran. Mama mnie mocno przytuliła.
-Violu, nie masz pojęcia jak się martwiłam o ciebie! Gdyby nie Francesca nie znaleźlibyśmy was. Wtedy podeszłam do Fran i mocno ją objęłam.
-Pora wracać do domu na pewno jesteście zmęczeni, jest 4 rano.- Policjant ziewnął, po czym wszedł do radiowozu i odjechał. Było mi bardzo zimno. Mama czekała przy samochodzie, ja pożegnałam się z Leonem i Fran. Później poszli  do rodziców, a ja do Angie.
Szybko pojechaliśmy, widać że mama jest bardzo zmęczona pewnie całą noc nas szukali.
-Violu czemu mi nic nie powiedziałas, że płyniecie jachtem?
-To była niespodzianka. Nic o tym nie wiedziałam.
-No dobrze, ale następnym razem mnie informuj gdzie jesteś.-Zaczynałam juz powoli zasypiać, byłam bardzo zmęczona. Po około pół godzinie byliśmy już w domu. Od razu rzuciłam się na łóżko.
Kiedy się obudziłam spojrzałam na zegarek była 13.00. Za oknem była piękna pogoda. Wstałam i poszłam do kuchni. Nie było mamy. Zjadłam rogalik z czekoladą i wypiłam sok pomarańczowy. Nagle usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu pewnie to Angie.
-Cześć Violu jak się spało?- Mama  przyszła i dała mi buziaka w policzek.
-Świetnie mamo, a ty gdzie byłaś?
-Byłam u Germana. Właśnie! Z tego wszystkiego co było wczoraj nie zdążyłam ci nie, że dzisiaj jedziemy do Wenecji na cztery dni.
-To fajnie. Życzę wam miłego wypoczynku.
-Violu German powiedział, że na obiady możesz przychodzić do Kayli, gospodyni się ucieszyła, że będzie mogła dla ciebie gotować.
-Dziękuję bardzo, na pewno skorzystam.-To bardzo miłe z ich strony, że mnie zaprosili. Później mama się pakowała, a ja poszłam się przebrać i wykąpać. Odprowadziłam ją do Germana. Przywitałam się z Kaylą i Olgą. Wtedy German pakował walizki do bagażnika.
-Violu mam nadzieje, że będziesz  grzeczna. Możesz dzwonić o każdej porze, jakby coś się działo to powiedz, a ja od razu przyjade.
-Mamo baw się dobrze i nie przejmuj się mną, dam radę.-Jakiś czas machałam w stronę odjeżdżającego pojazdu, po czym pożegnałam się z Kaylą i gospodynią. Po wejściu do domu podeszłam do pianina i grałam "En mi mundo". Podczas refrenu poczułam wibracje w kieszeni. Wyjęłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz, na którym pojawiło się zdjęcie Ludmi.
-Hej Viola, jak tam u ciebie? Fran opowiadała co się stało.
-Randka z Leonem była idealna, gdyby nie ta burza.
-Słyszałam, że płyneliście jachtem! Ale ci zazdroszcze. Ale dzwonie w innej sprawie. Dzisiaj ide z Fede na koncert Thirty Seconds to Mars w centrum Rzymu. Fran i Marco też będą. Idziesz z nami?
-Pewnie, to mój ulubiony zespół! Powiem też Leonowi, Cami i  Diego.
-To świetnie, więc przyjdziemy do ciebie o 19.-Napisałam SMS do Camili i chlopaków. Wszyscy się z chęcią zgodzili. To będzie wspaniały wieczór! Chwilę później zadzwoniła do  mnie Kayla i zaprosiła mnie na obiad. Po paru minutach byłam już u niej. Po zjedzeniu lasange spędziłam chwile czasu z Kaylą oglądając jej konie. Spojrzałam na zegarek. 18:20. Poszłam do domu i zaczęłam się przygotowywać na koncert. Ubrałam moją ulubioną fioletową sukienkę i zrobiłam mocniejszy makijaż.
Gdy malowałam usta wiśniowym błyszczykiem usłyszałam dzwonek. Przejrzałam się w lustrze i zeszłam na dół. Otworzyłam drzwi i przytuliłam Leona. Przytulił mnie mocno i pocałował. Diego przyszedł z jakąś dziewczyną. Była mojego wzrostu i miała krótko obcięte, ciemne włosy. Spojrzałam na Cami, chyba była smutna. Wiedziałam, że Diego jej się podoba!
-Violu, zabrałem ze sobą kuzynkę. Nie masz nic przeciwko?
-Nie no co ty! Będzie fajnie.-Camila odetchnęła z ulgą. Podałyśmy sobie ręce z Gery (tak miała na imię jego kuzynka). Wydaje się być całkiem miłą osobą.
Wyszliśmy z domu i po paru minutach doszliśmy na miejsce. Było jeszcze mało ludzi, więc  staliśmy w miarę dobrym miejscu przy scenie. Bliżej 20:00 zaczęło przybywać ludzi. Punktualnie zgasły światła, a na scenie pojawił się zespół. Prawdziwe szaleństwo. Wszyscy się wspaniale bawili. Gdy miała zabrzmieć ostatnia piosenka usłyszałam, że zapraszają ludzi na scenę. Wśród nich była Cami! Widać, że była tym zszokowana. Ale bo naszej zachęcię poszła w kierunku wejścia na scenę. Po około dwóch godzinach skończył się jeden z najlepszych koncertów na, którym byłam.
-Pewnie jesteście głodni, może przyjdziecie do mnie?-spytałam wesołym głosem.
-Jasne, że tak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz