piątek, 17 kwietnia 2015

Rozdział 5

Patrzyłyśmy z Angie porozumiewawczo na siebie. Zmieniam zdanie, jednak ten dzień jest najgorszy w moim życiu, ciekawe co mnie jeszcze spotka we Włoszech? Lucia nic nie wiedziała o naszych "przygodach" z Ludmiłą.
-Córeczko, dobre wieści. Przedstawiam ci twoją ciocię i kuzynkę, udało nam się je odnaleźć.-Lucia była bardzo szczęśliwa z powodu znalezienia nas, o czym świadczył jej szeroki uśmiech.
-I ty to nazywasz dobrymi wieściami?? Ja na pewno nie mam nic wspolnego z tą małpą! Ta jej mama pewnie też nie lepsza.-Mówiła patrząc na nas z pogardą. Następnie szybko udała się w strone wyjścia.
-Bardzo was przepraszam za moją córkę, nie wiem co w nią wstąpiło.-Zrobiło mi się żal cioci, musiałam jakoś wyjść z tej sytuacji.
-Nic się nie stało, po prostu spotkała nas z Ludmiłą niemiła sytuacja, ale już wszystko w porządku.
-Mam taką nadzieję. Po prostu Ludmi ma taki...mocny charakter.
-No to, co idziemy?-Angie uratowała mnie zmieniając temat.  Po drodze moja mama opowiadała o mojej przygodzie z muzyką. Pare minut później byłyśmy już w domu. Mama i Lucia poszły gotować dla nas obiad, a ja zostałam w salonie z babcią. Sofia od razu po wejściu zauwazyła fortepian.
-Violu, mogłabyś mi coś zaśpiewać? Twoja mama miała taki piękny głos jako mała dziewczynka.-Babcia wiedziała, że skończyłam już ze śpiewem, ale nie mogłam jej odmówić. Podeszłam do fortepianu i zaczęłam grać.
"Y vuelvo a despertar en mi mundo
siendo lo que soy
Y no voy a parar ni un segundo,
mi destino es hoy..."
Gdy skończyłam, zaczęłam żałować mojej decyzji. Widziałam uśmiech na twarzy Sofii, ona chciała żebym przypomniała sobie o mojej pasji.
-Dziękuje babciu, jesteś najlepsza.-Przytuliłam ją mocno, w tym czasie Angie i ciocia wołały nas na obiad. Jadłyśmy w miłej atmosferze. Zdązyłam już zapomnieć o Ludmile. Po zjedzeniu posiłku pożegnałyśmy się z Lucią i Sofią.
-I jak Violu? Nie spodziewałabyś się, że we Włoszech spotka nas tyle rzeczy.-Angie patrzyła na mnie zadowolonym wzrokiem.
-Mamo, chciałabym powrócić do śpiewania.
-Naprawde? Oj Violu nawet nie wiesz jak się cieszę. Zadzwonie do mojej znajomej może poleci mi jakiegoś dobrego nauczyciela w Rzymie.-Po tych słowach Angie wybiegła jak wystrzelona z procy. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie czekałyśmy na nikogo, ale poszłam otworzyć.
-Leon?
-Violetta, moge wejść?
-Jasne, zapraszam.-Uśmiechnęłam się niepewnie. Po co on przyszedł? Myślałam, że po mojej akcji z Ludmiłą nie będzie chciał już mnie widzieć. Usiedliśmy na kanapie w salonie.
-Przepraszam cie za to wczorajsze zachowanie Ludmiły. Chciałem ci powiedzieć, że z nią zerwałem i już nie będzie ci sprawiać przykrości.-Nie wierze własnym uszom! Leon przyszedł mnie poinformować, że zerwał z dziewczyną! A może on coś do mnie czuje?
-Bardzo mi przykro, nie chciałam, żebyś z mojej winy zrywał z nią.
-To nie z twojej winy, po prostu od dłuższego czasu się nie dogadujemy, a ona jest o wszystko zazdrosna.-W tej chwili do salonu wparowala Angie, z takim uśmiechem jakby wygrała na loterii.
-Violu! Mam super wiadomość! Zapisałam cie na lekcje śpiewu do profesora Lucatelli!
-Ale super, to znaczy że od jutra chodzimy razem na zajęcia.-Leon popatrzył mi w oczy i obdarzył mnie swoim zniewalającym uśmiechem.

2 komentarze: