Strony

poniedziałek, 29 czerwca 2015

Rozdział 28

Spojrzałam na zegarek. Była 8:00, więc została mi godzina do zajęć. Wyszłam z łóżka i wybrałam białe spodnie i różową, koronkową bluzkę. W łazience wykonałam poranną toaletę, po czym zeszłam na śniadanie. Przywitałam się z Kaylą, która siedziała przy stole i wzięłam sobie jedzenie. Jedząc płatki z mlekiem zajrzałam do terminarza w telefonie. No tak, dzisiaj idziemy z Ludmi na zakupy. Zaczęłam zastanawiać się nad tym czy Leon mnie zaprosi, kiedy usłyszałam głos mojej mamy.
-Violu, idziemy razem do Studia?
-Tak jasne, tylko wezmę torebkę. Pa Kayla.-Odłożyłam naczynie do zmywarki i zabrałam torbę. Po chwili byłyśmy na drodze prowadzącej do szkoły.
-Mamo, a co z tymi meblami, które kupiłyśmy do pokoju dziecięcego?
-Dzwonili ze sklepu, bo mieli małe problemy z samochodem dostawczym i dzisiaj po południu je przywiozą.
-Okey, a jak tam ci sie podoba praca w Studio?
-Jest świetnie! Pan Lucatelli nie uczy śpiewu, dlatego że jest dyrektorem, więc będziemy mieć razem lekcje. Przygotuj się Violu, bo dostaniecie fajne zadanie!
-Tak? Jakie?
-Tego dowiesz się na zajęciach.-W miłych nastrojach weszliśmy do budynku. Odszukałam wzrokiem Leona i po cichu się do niego zakradłam. Położyłam dłonie na jego oczach.
-Zgadnij kto to!
-Em.. Francesca?
-Próbuj dalej!
-Wiem! Alex?-Zdjęłam ręce i udawałam obrażoną.
-No wiesz Leon?
-Żartowałem, chodź tu do mnie.-Objął mnie w pasie i delikatnie musnął moje usta.
Trzymając się za ręce weszliśmy do klasy.
-Witajcie, mam na imię Angie i będę waszą nauczycielką śpiewu. Dobrze, więc zacznijmy od rozgrzania strun głosowych.-Powtarzaliśmy dziwne rzeczy, które pokazywała nam moja mama.
-Świetnie. Jak wiecie za niedługo bal i ustaliliśmy, że wasza grupa zajmie się piosenką rozpoczynającą. Ja wam pomogę z tekstem, a Beto z muzyką.-Po kilku godzinach komponowania mieliśmy część piosenki, która brzmiała świetnie. Wyszłam przed budynek czekając na Ludmiłę.
-Vils tu jesteś! Jak tam Leoś? Zaprosił cię w końcu?
-No jeszcze nie..
-Nie przejmuj się, zakupy zawsze poprawiają humor.-Przed zakupami poszłyśmy na obiad do restauracji w galerii. Po trzygodzinnych poszukiwaniach znalazlyśmy idealne suknie. Ludmiły była w kolorze fuksji z cienkimi ramiączkami. Ja wybrałam czerwoną, bez ramiączek zdobioną małymi różyczkami.
-Chodźmy Lu na kawę, bo jestem padnięta.
-Jasne.-Po drodze do domu weszłyśmy do kawiarni i zamówiłyśmy latte.
-Wpadnijcie do mnie przed balem z dziewczynami. Musimy sobie zrobić fryzury, makijaż..
-Jasne, zadzwonię dzisiaj do Cami i Fran.-Dopijałam resztki kawy, gdy przypomniałam sobie poranną rozmowe z Angie.
-Meble! Lu musze lecieć!-Położyłam pieniądze za napój na stoliku, zabrałam torbę z sukienką i szybko ruszyłam w stronę domu. Dzisiaj German ma jakąś inspekcje w restauracji i wróci wieczorem, więc miałyśmy razem z mamą zająć się meblami. Gdy dochodziłam do mieszkania rozejrzałam się, ale nie zauważyłam nigdzie ciężarówki. Pewnie jeszcze nie przyjechali. Spokojna otworzyłam drzwi wejściowe. To co zobaczyłam bardzo mnie zaskoczyło. Leon i Alex siedzieli w stercie różnych półek i śrubek.
-Cześć córciu jak tam zakupy?-Angie wychyliła się zza jakiejś wielkiej instrukcji.
-Mamo przepraszam, zapomniałam o tym...ale co tu sie dzieje?
-Twoi koledzy przyszli do ciebie i akurat wtedy przyjechał samochód dostawczy, a chłopaki zaoferowali pomoc. No i sobie teraz siedzimy i składamy meble.
-Tak sobie po prostu siedzicie i składacie meble, ok, a nie pomyśleliście, że lepiej było by to zrobić w pokoju dziecięcym? Przecież nie wniesiecie ich przez drzwi.-Moja mama pokiwała głową i chwile się nad czymś zastanowiła.
-Chłopaki, ona ma racje, zbieramy się.-Jakiś czas zanosiliśmy części na górę.
-Dzieciaki dacie sobie radę z resztą? Ja pójde ugotować kolacje, dobrze?-Potwierdziliśmy i już miałam schodzić na dół za Alexem, kiedy Leon złapał mnie za nadgarstek.
-Hej, nie przywitalismy się przecież.-Zbliżaliśmy się do siebie, ale przerwał nam jakiś hałas.
-Czekaj, coś wypadło z tamtej szafy, zaraz to podniosę.-Chłopak zniknął za meblem, kiedy do pokoju wszedł Alex.
-Witaj piękna, czekałem na tę chwilę.-Wtedy oparł mnie o ścianę.
-Przestań!-Próbowałam mu się wyrwać, ale był ode mnie silniejszy.
-Spokojnie, przecież nikt nas tu nie widzi.-Wtedy przed nim pojawił się Leon.
-Ja widzę! Wynoś się z tego domu.-Pięści mojego chłopaka były zaciśnięte i bałam się tego co zaraz nastąpi.

piątek, 26 czerwca 2015

~Informacja~

Hejka! Jak zakończenie roku? Ja niedawno wróciłam i wiecie jaka ja jestem głupia? Zostawiłam lokówkę podłączoną do prądu na 4 GODZINY! No ale nie o tym chciałam powiedzieć. Mam dwie sprawy.
1. Od dzisiaj rozdziały będą dodawane w poniedziałki i czwartki.
2. Dodałam nową zakładkę z listą rozdziałów.
No to w sumie tyle, besos!

czwartek, 25 czerwca 2015

Rozdział 27

-Co proszę?? Jak to usłyszy to napewno wasza przyjaźń się skończy.
-Oj kotek, zdziwisz się. Znamy się od dzieciństwa i komu uwierzy mi czy tobie?
-Jesteś..jesteś...
-Jestem przystojny, inteligentny, uroczy i za niedługo twój. Jak ci się Leosiek znudzi to wiesz gdzie mnie szukać.-Siedziałam z otwartymi ustami dopóki Leon z nauczycielem weszli do sali.
-Luis połóż to tutaj. Albo nie, tutaj! Czekaj! Tu będzie dobrze, chociaż nie. Tutaj! Idealnie!-Przybrałam normalną minę i czekałam aż mój chłopak zajmie miejsce obok mnie.
-Beto jest troche..specyficzny? Ale słyszałem, że to dobry nauczyciel. A jak tam? Poznaliście się bliżej?-Spojrzałam na Alexa.
-Jasne! Masz cudowną dziewczynę, pasujecie do siebie.- Gdy zadzwonił dzwonek udaliśmy się do auli. Wchodząc rzuciły mi się w oczy drzwi, na których były namalowane klawisze od fortepianiu. Zajęłam miejsce obok Francescy. Spojrzałam na scenę i zobaczyłam mojego dawnego nauczyciela śpiewu.
-Witam wszystkich uczniów, moje nazwisko to Lucattelli, jestem nowym dyrektorem Studia. Zebraliśmy się tutaj, żeby powitać nowy rok szkolny, a zarazem wysłuchać ogłoszenia, które z pewnością was zainteresuje. Mianowicie za 3 dni, to jest w czwartek, odbędzie się bal z okazji rozpoczęcia roku jak i otworzenia Studia. Mam nadzieję, że się zjawicie i życzę miłych lekcji.-Po zajęciach wracałam do domu razem z Leonem. Nie chciałam się narzucać, żeby zaprosił mnie na bal, więc zaczęłam nurtujący mnie temat.
-Słyszałam, że przyjaźnicie się z Alexem dosyć długo, ale jesteś pewien, że możesz mu zaufać?
-Oczywiście, zawsze moge na nim polegać, czemu pytasz?
-Tak po prostu.-Po kilku minutach byliśmy pod moim domem.
-Wejdziesz na chwilę?
-Jasne.-Otworzyłam kluczem drzwi i przekroczyliśmy próg.
W salonie siedzieli German, Kayla, moja mama i jakiś mężczyzna. Leon wydawał się zdumiony.
-Tata? A co ty tutaj robisz?
-German do mnie zadzwonił w sprawie projektu stajni, więc jestem. A to pewnie ta słynna Violetta, o której ciągle mówisz?-Mój chłopak z zakłopotaniem wpatrywał się w swoje buty.
-Tak, jestem Violetta, miło mi pana poznać.-Spojrzałam zadowolona na chłopaka. Ciekawe kiedy zaprosi mnie na bal? Może nie będzie mnie zapraszał, tylko uzna, że skoro jesteśmy parą to i tak idziemy razem?-Moje rozmyślania przerwała Kayla.
-Viola! Już jutro zaczynamy budowę stajni!
-Naprawdę? To super!-Gdy skończyli omawiać szczegóły budowy German zabrał głos.
-Olga ugotowała kolację. Zostaniecie, prawda?-Zwracał się do taty Leona.
-Bardzo chętnie.-Przy posiłku poznałam bliżej mojego teścia ojca mojego chłopaka.
-A może nam coś zaśpiewacie?-Wymieniłam spojrzenie z Leonem.
-Oczywiście, chodźmy.-Usiedliśmy przy fortepianie.
Mój chłopak naciskał na klawisze, uzyskując piękną melodię do "Nuestro camino". Zamknęłam oczy i wydobyłam z siebie pierwsze słowa piosenki, chwilę później dołączył do mnie Leon. Kończąc popatrzyliśmy sobie w oczy, jednak opanowaliśmy się słysząc głośne brawa.
-Cudownie dzieciaki! No to my się już będziemy zbierać, chodź synu.-Pożegnaliśmy się, a mój chłopak pocałował mnie w policzek. Pomogłam Oldze posprztać naczynia i udałam się do swojego pokoju. Stamtąd wzięłam piżamę i poszłam wziąć kąpiel. Nalałam do wanny mój ulubiony lawendowy olejek i zanurzyłam się w pianie. Po połowie godziny osuszyłam ciało i ubrałam się. Będąc w pokoju chciałam podłączyć telefon do ładowania, jednak zauważyłam nieodebrane połączenie od Ludmiły. Postanowiłam oddzwonić, może jeszcze nie śpi.
-Hej, Ludmi dzwoniłaś.
-Tak! Vils, gdzieś ty była? Za trzy dni bal, a my nie mamy sukienek! Jutro po zajeciach idziemy na zakupy.
-Jasne, ale Leon mnie nie zaprosił jeszcze..
-Nie? Federico mnie zapytał od razu po tym jak dyrektor to ogłosił. Ale pewnie czeka na odpowiedni moment.
-Mam nadzieję. Ok ja już kończę, bo strasznie śpiąca jestem. Paa.
-Dobranoc.-Podłączyłam telefon do ładowarki, po czym ułożyłam się na łóżku. Długo nie mogłam zasnąć myśląc o balu, jednak po chwili odpłynęłam...

niedziela, 21 czerwca 2015

Rozdział 26

Stałam oszołomiona i nie mogłam wydusić słowa, ale po chwili dotarło do mnie co się dzieje.
-Tak! German oczywiście, że wyjdę za ciebie!-Czułam jak łzy radości, a za razem wzruszenia spływają mi po policzku w momencie, gdy mój narzeczony wsuwał mi pierścionek na palec. Pocałowałam go delikatnie w usta, a później tłumy ludzi podchodziły do nas gratulując i wręczając nam kwiaty. Gdy wszyscy usiedli przy stolikach German podał mi rękę i zaprowadził do naszego. Był najpiękniej przystrojony ze wszystkich, leżały na nim płatki czerwonych róż i świece. Chwilę później kelnerzy zaczęli roznośić lasange. Dość nietypowe danie jak na taką uroczystość. German wyraźnie zauważył moje zdziwienie.
-Pamiętasz? Poznaliśmy się kiedy przyszłaś ze swoją córką do mnie na obiad. Jedliśmy lasange...
-Ooo jesteś taki cudowny!-Gdy zjedliśmy posiłek na scenie zauważyłam swoją córkę razem z Kaylą.

"Pero si es por amor
Todo sera verdadero
Si es por amor
Doy todo lo que soy
Mi corazón
Es todo lo que yo tengo
Gane y perdi
Nunca me rendi
Porque soy asi"

*Violetta*
Po głośnych brawach zeszyśmy ze sceny. Nie wiedziałam, że Kayla umie tak pięknie śpiewać gdy zapytała czy z nią wystąpie. Goście byli jeszcze jakiś czas, a później my też poszliśmy do domu. W końcu jutro nasz pierwszy dzień w Studio. Po wejściu do domu udałam się pod prysznic i ubrałam białą piżamę w niebieskie kropki. Długo nie mogłam zasnąć bo myślałam o dzisiejszych wydarzeniach, ale w końcu odpłynęłam.
-Violu! Wstawaj, za pół godziny zaczynają się zajęcia.-Wybiegłam z pokoju jak błyskawica. Przebrałam się w miętową sukienkę z dłuższym trenem i koturny. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Szybko zrobiłam makijaż i po chwili byłam na dole.
-Violu, ja już wychodzę, bo musze być trochę wcześniej na zajęcia. Do zobaczenia!-Gdy otwierała drzwi zobaczyłam Cami i Fran.
-Cześć dziewczyny!-Przytuliłyśmy się mocno.
-Gotowa jesteś?
-Czekajcie chwilkę.-Poszłam do kuchni i zabrałam drożdżówkę.
-Leon nie przyszedł z wami?-Mówiłam biorąc kęs bułki.
-Mówił, żebym ci przekazała, że sie spotkacie na miejscu bo poszedł razem z Alexem.
-Z kim?
-Oj Violu, później ci powiem bo zaraz się spóźnimy.
-Racja.-Wyjęłam klucze z torebki i zamknęłam dom. Do Studia doszłyśmy szybkim krokiem.
-Jaką lekcje macie pierwszą?
-Hmm..-Widziałam jak Camila wyjmuje jakąś karteczkę.-Ja mam taniec.
-Je też.-Fran przybiła jej piątkę.
-No to spotkamy się później, bo ja mam lekcje z profesorem Roberto.
-Paa!-Dziewczyny pobiegły w stronę szatni, a ja równo z dzwonkiem przekroczyłam drzwi sali muzycznej.
Kąciki moich ust momentalnie podiosły się do góry, kiedy zauważyłam Leona. Zajęłam miejsce koło niego i mocno go uściskałam.
-O wy się nie znacie. To jest Alex, mój przyjaciel.
-Hej, jestem Violetta.
-Jesteś jeszcze ładniejsza niż wynika to z opowiadań Leona.-Wtedy puścił mi oczko i pocałował grzbiet mojej dłoni. Widziałam, że mój chłopak patrzy na niego wzrokiem, który mógłby zabić. Na szczęście uratował nas nauczyciel, który potykając się wszedł do klasy.
-Te tego tu nie nie było. Dz dzień dobry jestem Beto, a to mój przyjaciel Beto Junior.-Mówił poruszając skarpetką na ręce.
-Może kto ktoś nam zagra na tym..no instrumencie?
-Ja chętnie zagram na keyboardzie.-Mówiąc te słowa Federico podszedł i zaczął grać jakąś piosenkę. Jednak nie mogłam się skupić, bo cały czas patrzyłam na Leona. W pewnym momencie profesor udarzył w perkusję.
-Dzieci! Po potrzebuję głośników! Chodź Lewis ze mną!
-Mam na imię Leon.
-No właśnie Lars.-Mój chłopak opuścił salę razem z nauczycielem. Wtedy Alex usiadł bliżej mnie.
-Jak tam Violcia? Może skoczymy gdzieś po zajęciach?-Patrzyłam na niego zdezorientowana.
-Ok, zapytam Leona czy nie ma jakiś planów.
-Ale mi chodziło raczej wiesz, że my we dwoje. Leonem się nie przejmuj, nie dowie się.

środa, 17 czerwca 2015

Rozdział 25

Weszliśmy do baru i zajeliśmy stolik przy oknie. Po zastanowieniu się nad smakiem koktajli mój chłopak zabrał głos.
-Ok, no to mamy 4 truskawkowe, 1 mango i 3 bananowe. Pójdę zamówić.-Patrząc na odchodzącego Leona usłyszałam podekscytowany głos Cami.
-Słuchajcie! Chcieliśmy wam powiedzieć, że z Diego jesteśmy razem!-Spojrzałam zaskoczona na przyjaciółkę. Wiedziałam, że się jej podoba, chociaż się tego wypierała. Pogratulowałam jej i chciałam powiedzieć o tym Leonowi. Odszukałam go wzrokiem i zaniemówiłam. Stał przy ladzie obejmując jakąś dziewczynę. Bez zastanowienia ruszyłam w ich kierunku. Już otworzyłam usta, żeby mu wygarnąć, ale przerwała mi jakaś kobieta.
-Chłopcze posadź ją na krześle...czy może mi ktoś podać wodę??-Kelnerka szybko przybiegła ze szklanką, po czym podała dziewczynie.
-O Violetta, nie widziałem, że tu stoisz, wiesz ona zasłabła i...
-Tak, teraz widzę..ja myślałam, że..przepraszam nie powinnam..
-Czyżby ktoś tu był o mnie zazdrosny?-Spytał Leon zabawnie unosząc brew. Weseli wróciliśmy do stolika. W barze byliśmy nieco ponad godzinę, po czym poszłam do domu.
-Cześć, wróciłam. O dzień dobry German.
-Cześć Violu, właśnie się wybieramy z Angie i Kaylą do sklepu po meble do pokoju dla dziecka. Chcesz jechać z nami?
-Pewnie!-Chwilę później siedziałam na tylnym siedzeniu w samochodzie Germana rozmawiając z Kaylą o zawodach konnych, w których bierze udział.
*Angie*
Weszliśmy do wielkiego sklepu, a ja poszłam prosto w kierunku łóżeczek dla dzieci. Obróciłam się, żeby powiedzieć reszcie gdzie idę, ale ich już nie było. Przechodząc pomiędzy dziesiątkami mebli zauważyłam ich siedzących na sofie. Wszyscy byli bardzo zajęci rozmową i jakoś dziwnie uśmiechnięci, jednak gdy podeszłam ucichli.
-Ej ludzie wstawajcie tu nie wolno siedzieć.-Zaśmiałam się na widok ich min. Byli tak zajęci rozmową, że nie zorientowali się gdzie siadają. Następnie podeszliśmy wszyscy do upatrzonego przeze mnie łózeczka.
-Jakie śliczne mamo! Wcześniej widziałam takie meble, które będą pasować. Chodź zaprowadze cię.-Po jakimś czasie zdecydowaliśmy się na zestaw mebli, łóżeczko dla dziecka i biurko do pokoju Kayli. Podeszliśmy do kasy. Powiedzieli, że meble dostarczą nam jutro, więc wyszliśmy ze sklepu.
-Jest 17:40 to możemy jeszcze pójść do..
-Co?? Już tak późno?!
-Ale German, przecież nie mamy żadnych planów..
-Tak, tak. Ja tylko tak mówie, nieważne. Jedźmy już do domu.-Uśmiechnął się do mnie po czym całą czwórką wsiedliśmy do samochodu. Gdy byliśmy pod moim domem chciałam odpiąć pasy, ale German mnie zatrzymał.
-Czekaj Angie, dziewczynki wysiądą, a ja chciałbym cię gdzieś jeszcze zabrać.
-No dobrze.-Gdy odjeżdżaliśmy widziałam, że dziewczyny idą z wielkimi uśmiechami.
-A tak właściwie to gdzie my jedziemy?
-Najpierw do mojego domu, bo mam dla ciebie prezent, a później niespodzianka.-Gdy wysiadłam German zaprowadził mnie do salonu, gdzie wręczył mi torbę z prezentem. Otworzyłam i zobaczyłam piękną granatowo-srebrną sukienkę.
-Wow, jest piękna! Ale z jakiej to okazji?
-Dowiesz się później, a teraz przymierz.-Poszłam do łazienki, gdzie przebrałam się w sukienkę. Leżała idealnie. Gdy wyszłam zobaczyłam, że mój chłopak jest w garniturze. Chciałam się dowiedzieć o co tu chodzi, ale on tylko położył mi palec na ustach i zabrał z powrotem do samochodu. Zaparkowaliśmy przed budynkiem.
-German czy to twoja restauracja?
-Tak, ale wejdźmy tylnymi drzwiami bo jest zamknięte.-Bez słowa poszłam za nim. W środku było zgaszone światło. Trzymałam rękę Germana, żeby w nic nie wejść. Po chwili wchodziliśmy po schodkach i zdawało mi się, że stoję na scenie? Wtedy włączyły się światła, a ja zobaczyłam kilkadziesiąt osób zgromadzonych w sali. Byli ubrani jak na jakieś wesele czy coś. Chwila.. Obróciłam się w stronę Germana.
Klęczał przede mną trzymając małe pudełeczko, otworzył je a ja ujrzałam pierścionek.
-Angeles Castillo, czy zostaniesz moją żoną?

piątek, 12 czerwca 2015

Rozdział 24 + krótko o finale

Siedziałam przerażona dobrych kilka minut coraz mocniej ściskając rękę Leona. Po jakimś czasie usłyszałam wesołe głosy pasażerów. Odważyłam się otworzyć oczy. Samolot już nie spadał. Szczęśliwa rzuciłam się w ramiona chłopaka.
-Hej Violetta już wszystko dobrze.-Popatrzyłam mu w oczy i zbliżyłam swoją twarz do jego. Delikatnie musnęłam jego usta swoimi. Po kilku minutach samolot wylądował. Odszukaliśmy na parkingu przed lotniskiem samochodu Leona. Po spakowaniu do niego walizek wsiedliśmy i po jakimś czasie byliśmy pod domem Germana. Gdy pomagaliśmy mu z walizkami zobaczyliśmy Olgę w ogrodzie.
-Dzieciki! Jak sie o was martwiłam! Przyjdziecie dzisiaj na obiad prawda?-Mówiła ściskając moją mamę.
-Jasne Olguś, chodźmy.-Poszliśmy za gospodynią do domu. Wchodząc usłyszeliśmy jak ktoś biegnie se schodów. Po chwili Kayla była w ramionach Germana. Gdy się już przywitaliśmy siedliśmy do stołu czekając, aż Olga poda obiad. Zauważyłam, że moja mama z Germanem wymieniają się spojrzeniami.
-Dziewczynki...chciałabym wam cos powiedzieć. Chodzi mi o to, że...planujemy zamieszkać razem.-Momentalnie na twarzy Kayli pojawił się uśmiech.
-To znaczy, że będziemy z Violą jak siostry?-Wtedy podbiegła do mnie i mocno się przytuliłyśmy.
-Tak, Kayla za jakiś czas wprowadzamy się do Angie i Violetty.
-Ale czekaj...przecież konie nie mogą tu zostać same...
-Jasne, że nie zostaną. Zamierzamy wybudować tam nową stajnię.-Wtedy głos zabrał mój chłopak.
-Myślę, że mój tata zgodził by się pomóc, jest architektem.
-To wspaniale!-Delikatnie pocałowałam Leona w policzek. W tym czasie Olga przyniosła nam talerze. Po zjedzonym posiłku pożegnaliśmy się i wsiedliśmy do samochodu. Leon odwiózł mnie i mamę do domu i pomógł nam z walizkami.
-Do zobaczenia Violetta, przyjdę po ciebie o 14:40.-Miałam jeszcze dwie godziny, więc postanowiłam odpocząć i właczyłam jakiś film. Półtorej godziny później wyłaczyłam telewizor i poszłam poprawić makijaż i fryzurę. Gdy wychodziłam z łazienki usłyszałam dzwonek do drzwi. Zabrałam torebkę z szafki i poszłam otworzyć.
-Gotowa?-Leon przytulił mnie i razem wyszliśmy do Studia.
-Denerwujesz się wynikami?
-Trochę tak. Co by było jakbyś ty się dostał a ja nie? Nie moglibyśmy spedzać razem tyle czasu i..
-Spokojnie, na pewno cię przyjmą, jesteś świetna.-Mówiąc te słowa puścił mi oczko. Po chwili byliśmy na miejscu. Gdy zbliżaliśmy się do tablicy z wynikami poczułam ścisk w żołądku i nerwowo bawiłam się bransoletką.
-Możesz sprawdzić czy się dostałam? Ja chyba nie dam rady...jeżeli będzie pisało, że jednak nie to lepiej mi nie mów. Albo powiedz...
-Violetta.
-Może lepiej nie mów.
-Violetta.
-Albo możesz powiedzieć, no chyba, że..
-Violetta dostałaś się!
-Naprawdę??-Szczęśliwa rzuciłam się w objęcia chłopaka.
-A ty? Nie sprawdzałeś? Daj mi, zaraz zobaczę...
-I jak?
-Leon...nie dostałeś się.
-Jak to?-Widziałam wyraźny smutek na jego twarzy.
-Żartowałam! Zdałeś!
-O ty!-Udając obrażonego zaczął mnie łaskotać.
-No, no widzę, że się dostaliście.-Obok mnie stała wesoła Ludmiła z Fede.
-Taak! A wy?
-My też!-Wtedy złapałyśmy się za ręce i skakałyśmy piszcząc. Po skończeniu naszego dziwnego tańca spojrzałyśmy na naszych chłopaków. Patrzyli na nas jak na wariatki. Później cała czwórką wybuchliśmy śmiechem. Przez tą sytuację, nie zauważyliśmy Fran z Marco i Cami z Diego. Po ich minach było widać, że chłopaki też należą do Studia. Gdy do nas dołączyli Fran zabrała głos.
-Co wy na to żebyśmy poszli na koktajl z tej okazji?-Przytaknęliśmy z entuzjazmem.

----------------------------------------------------
Dzisiaj był ten dzień...Ostatni odcinek fioletowej historii. Nadal nie mogę w to uwierzyć i ryczę do tej pory. Rozpłakałam się na tej scenie jak Angie szła do ołtarza. Bo czy to nie piękne? Oni tyle przeszli i nareszcie są razem. Zaraz idę oglądnąć jeszcze raz Crecimos juntos bo kompletnie nic nie widziałam przez łzy. A teraz takie moje małe podsumowanie:
Dla nas to nie był tylko serial, stworzyliśmy jedną, wielką, fioletową rodzinę. Przeżywaliśmy razem każdy odcinek, każdą łzę roniliśmy razem, każdy uśmiech i każdy smutek. Dla nas finał to nie jest koniec. Dla nas jest początkiem czegoś nowego. Po oglądnięciu ostatniego odcinka nie wyrzucimy całej przeszłosci, zapominając o każdej pięknej chwili. Będziemy śledzić kariery obsady, której "Violetta" dała wspaniały start i miliony fanów na całym świecie. Będziemy oglądać odcinki nieskończoną ilość razy, a nigdy się nam nie znudzą. Pamiętajmy: Violetta na zawsze w naszych sercach. Nic i nikt nigdy tego nie zmieni.
Dziękuje wszystkim V-lovers za wszystkie wspólne chwile, za te wyświetlenia i miłe komentarze. ¡Gracias! Oczywiście blog będzie nadal.Violetta się nie skończyła, jest nadal w naszych sercach.


niedziela, 7 czerwca 2015

Rozdział 23

Zjechaliśmy windą na dół i wyszłyśmy z hotelu.
-Gdzie mnie pan dzisiaj zabiera panie Verdas?-Mówiłam uwodzicielskim głosem, wpatrując się w szmaragdowe tęczówki mojego chłopaka.
-Nie byłem nigdy w Wenecji panno Castillo, zobaczymy gdzie nas nogi zaprowadzą.-Zaśmialiśmy się na widok miny przysłuchującego się nam mężczyzny. Kroczyliśmy pogrążonymi w ciemności uliczkami Wenecji. Po jakimś czasie staneliśmy na moście, a mój wzrok skupił się na tafli wody, która falowała przez pływające gondole.
-Ale tu jest pięknie nocą! A to nasz ostatni dzień tutaj, bo jutro musimy być w Studio.
-No tak, więc musimy go dobrze wykorzystać.-W tym momencie pokazał mi wzrokiem na jedną z gondol.
-Taak! Chodźmy!-Pociągnęłam chłopaka za rękę i po chwili staliśmy u celu. Leon zapłacił mężczyźnie i wsiedliśmy do środka. Gdy wypływaliśmy oparłam głowę na ramieniu chłopaka, wsłuchując się w melodię graną przez gondolera. Gdy skończył Leon podszedł do niego i po krótkiej rozmowie wziął od niego gitarę i zaczął śpiewać nieznaną mi piosenkę.
Hay amor en él aire acércate a mí
Apuesta por lo qué siento
Hay amor en él aire tú confía en mí
Ya ves qué no existe él tiempo
Solo él destino qué a nosotros nos unió
Para siempre 
Po piosence odłożył gitarę i zbliżył się do mnie. Objął moją twarz rękami.
-Violetta...kocham cię.
-Ja ciebie też.-Dzieliły nas milimetry, aż w końcu nasze usta się spotkały. Leon całował mnie namiętnie, a ja oddawałam jego pocaunki. Nigdy wcześniej tak się nie czułam całując go. Teraz wyznał mi miłość i wiem, że chcę być z nim do końca życia.
-Nowa piosenka? Kiedy ją napisałeś?
-Nieważne kiedy, ważne dla kogo.-Wtedy przytuliliśmy się i tak siedzieliśmy do końca trasy. Gdy dopłyneliśmy na miejsce podziękowaliśmy i wyszliśmy z gondoli. Trzymając się za ręce wróciliśmy do hotelu. Gdy Leon poszedł wziąc prysznic sporzałam na telefon, który zostawiłam w pokoju. Miałam kilka nieodebranych połączeń od Cami, Fran i Ludmi. Było późno, więc wysłałam im tylko SMS.
"Przepraszam, że nie odbierałam, ale nie martwcie się. Angie nic nie jest, opowiem wam jutro jak przyjade. Buziaki Viola :*"
Gdy Leon wyszedł z łazienki wzięłam szybko kąpiel i ubrałam moją piżamę w fioletowe serduszka. Ułożyłam się w łóżku i zasnęłam przytulona do chłopka.
Obudził mnie Leon, który przyniósł mi śniadanie.
-Dzień dobry księżniczko.-Uśmiechnęłam się i dałam mu buziaka w policzek. Później poszedł się przebrać, a ja zjadłam śniadanie. Była godzina 8:30, a o 9:30 mamy samolot. Gdy skończyłam wyjęłam z walizki niebieskie spodenki i biały t-shirt z jakimś napisem. Do tego ubrałam czarne sandałki i bransoletke na rękę. Po ubraniu rozczesałam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Spakowaliśmy wszystko do walizek i wtedy usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
-Cześć córciu! Gotowi? Taksówka czeka pod hotelem.
-Jasne, chodźmy.-Zeszliśmy na dół i wsadziliśmy walizki do bagażnika. Po paru minutach byliśmy na lotnisku. Przeszliśmy przez odprawę i wsiedliśmy do samolotu. Siedziałam przy oknie obok Leona. Gdy samolot wzniósł się do góry właczyłam muzykę na telefonie. Podałam Leonowi jedną słuchawkę i odwróciłam się w stronę okna by podziwiać oddalającą się Wenecję. W jednej chwili zobaczyłam, że samolot niebezpiecznie traci wysokość. Wyłączyłam muzykę i usłyszałam słowa pilota.
-Proszę zapiąć pasy, mamy małe problemy techniczne.-Małe?? Oni to nazywają małe!? Zapięłam pasy, po czym spojrzałam przerażona na Leona i złapałam mocno jego rękę. Widziałam stewardesse uspokojającą po kolei pasażerów. Zamknęłam oczy. Pozostało mi tylko czekać na to się stanie.

czwartek, 4 czerwca 2015

Rozdział 22

Drżącą ręką zapukałam do drzwi.
-Proszę.-Usłyszałam melodyjny głos mojej mamy. Leon położył mi rękę na ramieniu i zachęcił wzrokiem do wejścia. Ujrzałam białą salę z dużym oknem. Nie było tu nic oprócz małej szafki i łóżka. Łóżka na którym leżała Angie.
-Mamo!-Bez zastanowienia rzuciłam się w stronę mojej rodzicielki.
-Violu, spokojnie bo mnie jeszcze zgnieciesz.-Uśmiechałyśmy się do siebie, aż w końcu przypomniałam sobie cel mojej wizyty.
-Co...co ci sie stało, że tu wylądowałaś?-W tym momencie drzwi otworzyły się i ujrzałam w nich Germana.
-Angie przyniosłem ci herbatę i...Violetta?? Co wy tu robicie?
-Martwiłam się o mamę, więc wsiadłam w pierwszy samolot i jestem, ale właściwie nadal nie wiem co się stało...
-German może pojedź z Leonem do naszego hotelu, przecież nie będą tutaj nocować. A ja opowiem Violi.
-No dobrze, chodź chłopcze.-German pomógł mojemu chłopakowi wziąć walizki, po czym obydwoje zniknęli za drzwiami.
-Violu, niepotrzebnie przyjeżdżałaś tutaj, bo to nie jest nic poważnego, ja tylko...zemdlałam, dlatego że...
-Dlatego, że co?
-Córciu, ja jestem w ciąży.-Zamurowało mnie. Siedziałam z otwartą buzią dobre parę minut.
-Wiem, że to może być dla ciebie szokująca wiadomość.
-Mamo, to wspaniale! Wreszcie będe miała braciszka lub siostrzyczke!
-Ulżyło mi, bo myslałam, że będziesz na mnie zła.
-Zła na ciebie? Za taką wspaniałą wiadomość?
-Kocham cię Violu.
-Ja ciebie też.-Dalszą rozmowę przerwał nam lekarz, który przyszedł potwierdzić wypis Angie. Pomogłam mamie pozbierać jej rzeczy i czekałyśmy na chłopaków.
-Violu, przez ten cały wyjazd zapomniałam ci powiedzieć ważnej rzeczy.
-Jakiej?
-Pamiętasz, że mogłyśmy się tutaj przeprowadzić bo dostałam pracę?
-Jasne, że pamiętam, miałaś uczyć muzyki w jakiejś szkole.
-No właśnie nie w jakiejś tylko w Studio. To miała być niespodzianka, ale jak tak teraz tu siedzimy...-Objęłam ją mocno, ze szczęścia. Po chwili usłyszałyśmy kroki na korytarzu.
-To co dziewczyny, gotowe?-Przed nami stał German razem z Leonem. Gdy wyszliśmy ze szpitala pod budynkiem czekała taksówka. Jadąc podziwialiśmy piękne uliczki Wenecji. Wchodząc do hotelu pożegnałam się z mamą i razem z Leonem ruszyliśmy do naszego pokoju.
-Ale tu jest pięknie! Może pójdziemy na spacer?
-Jasne Violetta, ale ja nadal nie wiem co z twoją mamą.-Szczęśliwa opowiedziałam mu całą historię.
-Naprawdę? To świetnie! Będziesz mogła poćwiczyć przed zajmowaniem się naszymi dziećmi.-Uniósł brwi do góry, przez co ja też zaczęłam się śmiać.
-Tak a ile byś chciał?-Kontynuowałam rozmowę.
-Hm.. dwa. Chłopca i dziewczynkę.
-Ok, postaram się.-Tarzaliśmy się po łózku nie przestając się śmiać. W pewnej chwili Leon podniósł mnie na ręce i wyniósł przez drzwi pokoju jak pannę młodą.
-Leon! Postaw mnie! Co ty robisz?
-Mówiłaś, że idziemy na spacer.-Zrobił minę zbitego szczeniaczka.
-No właśnie IDZIEMY.-Dałam szczególny nacisk na ostatnie słowo, a szeroki uśmiech nie schodził mi z twarzy. Chłopak postawił mnie na podłodze, a ja wtedy zmierzwiłam jego grzywkę.
-Teraz to przesadziłaś!-Goniliśmy się do windy, aż w końcu chłopak mnie złapał. Delikatnie objął mnie w talii, a nasze usta złączyły się w pocałunku.