Samolot wylądował, nareszcie. Mieliśmy opóźnienie z powodu złej pogody (ach ta Europa). Nie mogę uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Nigdy nie byłam za granicą, a to przecież inny kontynent!
-Violu, musimy już iść.
-Tak, już idę, tylko wezmę...- Widziałam jak moja walizka spada ze schodów lotniska, zaczęłam biec w jej kierunku.
-Au! Uważaj trochę, przecież ta walizka by mnie zabiła!
-Bardzo cię przepraszam, nie chcia...- Nie mogłam dokonczyć, ponieważ blondynka wciąż na mnie krzyczała.
-Słuchaj, nie obchodzi mnie czy ci przykro czy nie, ja jestem supernovą i masz sie do mnie odnosić z szacunkiem!- Nie wiedziałam co powiedzieć, przeprosiłam jeszcze raz i jak najszybciej pobiegłam w stronę wyjścia. Tam czekała już na mnie mama, wołając żebym się pośpieszyła bo nam taksówka odjedzie. Angie jest taka zabawna, przecież to nie autobus. Kocham ją, ale czasem mówi różne dziwne rzeczy. Gdy dojechałyśmy do naszego nowego domu, od razu pobiegłam do swojego pokoju. Podobał mi się, ściany były w moim ulubionym kolorze- fioletowym. Postanowiłam jednak ożywić trochę pomieszczenie, więc wzięłam pędzel i zaczęłam malowac na ścianach kolorowe motylki. Efekt mi się podobał. Nie miałam ochoty się rozpakowywać. Pomyślałam, że przejde się trochę po mieście. Powiedziałam o tym mamie, ale ona znając mnie wiedziała że się zgubię.
-Mam w Rzymie przyjaciółkę, której syn jest w twoim wieku. Mogę po niego zadzwonić, żeby pokazał ci miasto, na pewno się dogadacie.
-Okej. Ale mam nadzieję, że nie jest jak reszta chłopaków, których mi przedstawiałaś.- Na to wspomnienie zaczęłam się smiać, Angie dołączyła do mnie. Po chwili, jednak dodała udawając poważną minę.
-Obiecuję, już nie będę cię przedstawiać żadnym chłopakom, ale dla Leona zrobimy wyjątek.-Wyjęła telefon i zadzwoniła do mamy chłopaka, ja w tym czasie włączyłam telewizor. Ogladałam jakieś głupawe telenowele do momentu aż zadzwonił dzwonek. Z niezbyt wielkim entuzjazmem poszłam otworzyć drzwi. Myślałam że zobaczę tam kolejnego okularnika z aparatem na zębach, nie miałam racji. Stałam osłupiała gapiąc się na chłopaka.
-Eee cześć? Jesteś tam?- Odezwał się melodyjnym głosem, mogłabym go słuchać całymi dniami. Jego usta ułożyły się w szeroki uśmiech, a ja ujrzałam rząd lśniących, białych zębów. Po chwili zorientowałam się że stoję tam jak wariatka i nic nie mówie.
-Przepraszam, zamysliłam się. Leon tak?
-Tak, to ja, a ty to pewnie Violetta?
-Skąd znasz moje imię?
-Twoja mama dzwoniła do mojej żebym przyszedł cię oprowadzić, nie wiesz?
-A no tak, zapomniałam.- Czułam się jak idiotka, spotkałam takiego chłopaka i odrazu musiałam się ośmieszyć. Brawo Violetta!
-Idziemy?- Spojrzał na mnie pytająco szmaragdowymi oczami, a ja nie mogąc powiedzieć słowa pokiwałam głową i zamknęłam drzwi za sobą. Ten dzień zapowiada się wspaniale!
poniedziałek, 13 kwietnia 2015
Rozdział 1
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Podoba mi się. Tak trzymać ;-)
OdpowiedzUsuńDziękujemy ;)
Usuń